Przejdź do głównej zawartości

Jak zwał się czeski supersnajper, czyli kulisy pamiętnej wyprawy do Pragi

9 października 2009. Chłopaki budzą mnie z drzemki na przednim siedzeniu busa. - Zaraz wjeżdżamy do Czech, trzeba wymienić kasę - usłyszałem. 

 


 

Ocknąłem się, leniwie odprowadziłem wzrokiem tabliczkę z napisem “Szklarska Poręba”. Za chwilę faktycznie meldujemy się w Republice Czeskiej. Zatrzymujemy się obok jednego z zajazdów. Jest kantor, można wymienić złotówki na korony, choć ja to zrobiłem jeszcze w kraju. Idzie szybko i sprawnie, wsiadamy, ruszamy. Ktoś z chłopaków rzuca pytanie: - Jak się nazywał Czech z mistrzostw we Włoszech, ten, który był wicekrólem strzelców?

Zaczęliśmy się zastanawiać, tak mijały kolejne minuty. I nic, pamięć zawiodła. Z rozważań po kilku minutach wybił nas patrol czeskiej policji. Dają znak do tego, aby zatrzymać się na parkingu obok zajazdu. Proszą o dokumenty. Przeglądają dowody, sprawdzają, czy nie jesteśmy notowani, czy nie posiadamy zakazów stadionowych. Trwa to krótko. Możemy ruszać w drogę. Kierujemy się w stronę Pragi, ale niedługo potem znów sprawdza nas inny patrol, choć tym razem już możemy wysiąść z naszego busa i przejść do pobliskiej stacji paliw. Z Tomkiem, jednym z organizatorów całej wyprawy ciągle zastanawiamy się, jak nazywał się ten czeski napastnik. - Mam na końcu języka. Chodź, zapytamy ich - wskazuję mu dwójkę młodych czeskich policjantów. Ci przyglądają nam się bacznie, ale widząc, że nie podążamy w ich kierunku z agresywnym nastawieniem tylko obserwują z ciekawością dwóch gości w biało-czerwonych barwach. - Pane, pane - próbuję uparcie błysnąć znajomością czeskiego - wasz, napastnik, Italia 90 - mówię i w pewnym momencie prezentuję ruch głowy, taki, jak gdybym uderzał piłkę głową. Śmieją się ci dwaj, śmieje się Tomek. - No, jak nie wiecie pane, Italia 90 - kontynuuję z uporem maniaka. - Nevíme, jsme mladí - mówi jeden z policjantów. Robi się śmiesznie, nadal traktują nas z dystansem, ale widać, że bawi ich cała sytuacja. Mnie nie bawi, zrezygnowany idę do busa. - Nic się nie znają, co z tego, że młodzi. Jest mecz, takie rzeczy o swoich piłkarzach się wie - mamroczę pod nosem. Nawet im pokazałem, jak ten as Czechosłowacji uderzał z główki. Ruszamy w kierunku Pragi. Gdy meldujemy się na miejscu, jest już wieczór. W stolicy Czech panował stan podwyższonej gotowości, wszystko z okazji przyjazdu tysięcy polskich kibiców. Gdzieś tam słychać strzały z broni hukowej, w pobliżu stukają kopyta policyjnych koni. Dzieje się! Docieramy na stadion (na zdjęciu powyżej). Pod bramką, którą wchodzimy na polski sektor tłok. Stoimy, mamy chwilę, żeby temu wszystkiemu się przyjrzeć. W pewnym momencie Tomek szturcha mnie i uśmiecha się: - Ty, wiem. Thomas Skuhravy! - wypalił z satysfakcją. - Faktycznie! - odpowiadam. Do licha, tyle czasu zajęło nam, zanim przypomnieliśmy sobie nazwisko słynnego czeskiego, długowłosego napastnika, dla którego mundial we Włoszech był piłkarską imprezą życia. I to w dodatku przed samym wejściem na sektor, kiedy atmosfera wokół stadionu była naprawdę gęsta i gorąca. Dla porządku napiszę, że wieczorem przegraliśmy wtedy z Czechami 0:2, nie mając już szans na awans do mundialu w Republice Południowej Afryki. Tak kapitalnego dopingu w wykonaniu kilku tysięcy kibiców reprezentacji Polski, jak wówczas na stadionie w Pradze, nigdy już później nie przeżyłem.

Przypadek Skuhrawego pokazuje jednak, że pamięć kibica bywa zawodna. Dopóki nie przeleje tego na papier, nie będzie miał pewności, że gdzieś ta wiedza, z wiekiem mu nie uleci… Więc przelewam to, co przeżyłem kibicując biało-czerwonym (ale nie tylko) na przełomie lat. Od dziecka po dorosłego faceta, w którym - kiedy tylko zaczyna grać reprezentacja - znów odzywa się we mnie to dziecko. Już jednak nie przynudzam! Polecam lekturę oraz liczne wywiady. Powspominajmy razem - kibice, piłkarze, nasi dawni rywale zagraniczni oraz wszyscy ci, którzy w latach 90. zdobywali ważne gole na światowych i europejskich turniejach. 
 
Powyższy tekst pochodzi ze wstępu mojej książki "Na biało-czerwonym szlaku". Czy doczeka się wersji drukowanej? Możesz pomóc! WSPIERAM TO. Książka "Na biało-czerwonym szlaku"

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagrają dla Ryszarda Stańka! Na boisku Wichra Wilchwy odbędzie się impreza charytatywna

PIŁKA NOŻNA. W sobotę 13 lipca w Wilchwach w Wodzisławiu Śląskim odbędzie się Piknik Rodzinny dla Ryszarda Stańka. W planach są turnieje dzieci oraz dorosłych, podsumowaniem imprezy ma być natomiast starcie oldbojów miejscowego Wichra oraz Odry Wodzisław! Dochód zostanie przeznaczony na leczenie byłego reprezentanta Polski i srebrnego medalisty olimpijskiego. 

Euro 2024. Pierwszy trener Kacpra Urbańskiego zapewnia: jeszcze będzie o nim głośno! (WIDEO)

PIŁKA NOŻNA. Przed nami finały Mistrzostw Europy 2024 w Niemczech. W kadrze reprezentacji Polski znalazł się niespełna 20-letni Kacper Urbański, wychowanek Lechii Gdańsk, obecnie zawodnik włoskiego klubu FC Bologna. Młodego piłkarza wspomina jego pierwszy trener - Grzegorz Grzegorczyk z Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk. 

Dawne piłkarskie gwiazdy zagrają dla chorego Tymusia w Grodzisku Mazowieckim

PIŁKA NOŻNA. Trwa już odliczanie do charytatywnego turnieju na rzecz chorego Tymusia, który odbędzie się 27 stycznia 2024 roku w Grodzisku Mazowieckim koło Warszawy. Wystąpi między innymi Reprezentacja Gwiazd Piłkarzy Polskich.