Wnioski po meczu Polska - Litwa: ta kadra nie budzi pozytywnych emocji (KOMENTARZ)


PIŁKA NOŻNA. Przed marcowymi meczami reprezentacji Polski z Litwą i Maltą obawiałem się o jedno - tego, że odniesiemy nieprzekonywujące zwycięstwa, po których więcej będzie niedosytu, i pytań o przyszłość czy dalszy sens pracy selekcjonera Michała Probierza. Niestety, po pierwszym pojedynku, moje obawy się sprawdzają... 
Robert Lewandowski (z lewej) dał Polakom zwycięstwo w meczu z Litwą. Zdjęcia Piotr Stańczak.
 
Słabą postawę w tego typu meczach można tłumaczyć w różny sposób - najczęściej, że liczy się korzystny wynik, o stylu nikt za jakiś czas nie będzie pamiętał. Minimalizm jak diabli. Cóż to za reprezentacja, której nie zależy na tym, aby kibice pamiętali o niej jak najdłużej i chętnie wracali we wspomnieniach do meczów czy nawet pewnym momentów? 

Karne w Cardiff i... co jeszcze?

Michał Probierz i jego wybrańcy w ten sposób "wiozą się" już prawie półtora roku. W pierwszych miesiącach pracy nowy selekcjoner nie był w stanie pokonać na PGE Narodowym, na obiekcie, na którym nasza kadra czuje się podobno tak świetnie, ani Mołdawii ani Czechów na finiszu eliminacji do Mistrzostw Europy 2024. Padły dwa remisy 1:1, trzeba było grać w barażach. 
 
Polacy rozgromili w nich najpierw Estonię 5:1, by kilka dni później wyeliminować Walię na jej terenie. Umówmy się, duża w tym zasługa Wojciecha Szczęsnego, kapitalnie broniącego rzuty karne w Cardiff. Dziś łapę się na tym, a za chwilę minie rok, że właściwie te interwencje Wojtka, dające nam awans do niemieckiego Euro, to jedyne fajne momenty, jakie zapamiętam z kadencji Probierza. 

Budujemy i budujemy

Selekcjoner cały czas buduje, ciągle powtarza, że podążamy w dobrym kierunku, tylko potrzeba cierpliwości. Nadal tę kadrę przebudowuje, odmładza, ale młodych wilków, gniewnych, wchodzących do reprezentacji jakoś nie widać. Mamy pokładać nadzieję na przyszłość jedynie w 21-letnim Kacprze Urbańskim? 

Michał Probierz, selekcjoner reprezentacji Polski (trzeci z lewej) ze swoimi asystentami.

Przypominam sobie, że w XXI wieku i nawet wcześniej, w latach 90., niewielu poprzedników Probierza miało tak wiele czasu na to, żeby wskoczyć we właściwe tryby. W 2000 roku dziewięć miesięcy czekaliśmy na przełamanie reprezentacji Jerzego Engela, wreszcie zaskoczyła pokonując silną wtedy Ukrainę 3:1 i zaczęła swój marsz do finałów Mistrzostw Świata w Korei Południowej i Japonii. Od stycznia do początku września psioczyliśmy, że reprezentacja nie zdobywa za dużo bramek, że Engel przebudowuje drużynę, aż wreszcie przyszły efekty. 

Jak było u poprzedników Probierza?

W 2002 roku, jesienią, po nieudanym starcie eliminacji do Mistrzostw Europy, ze stanowiskiem selekcjonera pożegnał się Zbigniew Boniek. Drużynę przejął jego dawny, reprezentacyjny kolega Paweł Janas. Przyszło mu kontynuować eliminacje, właściwie niewiele brakowało, aby dostać się do baraży. Jeśli wypadało czegoś na finiszu żałować, to porażki z Łotwą w Warszawie 0:1 - jeszcze za kadencji Bońka. Po roku pracy z kadrą Janas mógł jednak pochwalić się choćby zwycięstwem w towarzyskim meczu z Włochami 3:1! Pewnie, można utyskiwać, że to był sparing, ale chętnie dziś obejrzałbym efektowną wygraną zespołu Probierza nad Italią, nawet słabszą od tej sprzed ponad 20 lat i nawet w sparingu. 

Janas w 2004 roku miał już zespół, który wprawdzie minimalnie przegrał z Anglią (1:2), ale za to wygrywał z Austrią, Walią czy Irlandią Północną. Nawet tamte pojedynki wywoływały napięcie, emocje, ten dreszczyk adrenaliny. 

Jak zaczynała się kadencja Leo Beenhakkera - nie będę tu szczegółowo rozpisywał. Miesiąc po klapie z Finlandią w Bydgoszczy (1:3) Biało-czerwoni zwyciężyli już Portugalię 2:1 w Chorzowie i zaczęli marsz do finałów Mistrzostw Europy 2008 w Austrii i Szwajcarii. 

Nieco inna była sytuacja Franciszka Smudy, który nie grał z drużyną w eliminacjach do Euro 2012, ale z tego względu, że Polska była współgospodarzem imprezy. "Franz" miał prawie trzy lata na przygotowanie zespołu do historycznej imprezy, wszystko zawiodło już na finiszu. Kadencja następcy Smudy, Waldemara Fornalika, trwała nieco ponad rok. Odpadliśmy w eliminacjach do mundialu 2014, właściwie najlepszym wynikiem tamtej kadry był remis z Anglią 1:1 na Narodowym. 

Schedę po Fornaliku przejął Adam Nawałka, w XXI wieku on był tym selekcjonerem Polski, który pracował najdłużej, prawie pięć lat. Nie miał łatwych początków, gra zespołu w meczach towarzyskich raczej nie przekonywała, ale później przyszło słynne zwycięstwo 2:0 nad Niemcami w Warszawie i ten zespół rozpędził się na dobre, docierając aż do ćwierćfinału Euro 2016 na francuskich boiskach. Nawałka i spółka pewnie awansowali też do mundialu w Rosji, ale tam nastąpiła już klapa, nie wyszliśmy z grupy. 

Nowym selekcjonerem został Jerzy Brzęczek, w kiepskim stylu, ale drużyna awansowała jednak do finałów Euro 2020, plan wykonała. Słabsza postawa w Lidze Narodów spowodowała, że ówczesny prezes PZPN Zbigniew Boniek, pożegnał się z Brzęczkiem, nie dał mu szansy poprowadzenia reprezentacji w finałach (ze względu na pandemię koronawirusa odbyła się rok później, w 2021). Na stanowisko nominował Portugalczyka Paulo Sousę. Ten nie zdołał wyjść z grupy na Euro, ale jego zespół dał się zapamiętać choćby z remisu z Hiszpanią 1:1 (dziś dla ekipy Probierza wynik marzenie!). Portugalczyk awansował do baraży o mundial 2022 w Katarze, ale niespodziewanie odszedł do Brazylii. 

Baraż ze Szwecją Polska wygrała już pod wodzą Czesława Michniewicza. Kadencja tego selekcjonera trwała niecały rok. W Katarze wyszliśmy z grupy, ale styl gry kadry był fatalny, defensywny, pozbawiony błysku, do tego doszła afera premiowa, dla trenera to był koniec pracy z kadrą. 

O kadencji następnego Portugalczyka Fernando Santosa trudno coś sensownego napisać, trwała dziewięć miesięcy, z tego okresu najbardziej zapamiętamy chyba porażkę 2:3 z Mołdawią w Kiszyniowie, ale też na przykład przegraną w Czechach 1:3, gdzie już po trzech minutach przegrywaliśmy 0:2. 

Męczymy się, męczymy

Michał Probierz dostał od prezesa Cezarego Kuleszy kredyt zaufania, jakiego większość poprzednich selekcjonerów nie miała. Oczywiście, nie licząc ćwierćfinału Euro 2016 za kadencji Nawałki, poprzednie ekipy regularnie zawodziły w wielkich imprezach, ale Probierz też do żadnego przełamania nie doprowadził, bo na Euro w Niemczech wywalczył jeden punkt. Jego drużyna najgorzej zagrała w kluczowym spotkaniu z Austrią (1:3). 

Jesienią Polska spadła z Dywizji A Ligi Narodów, przegrywając u siebie ze Szkocją 1:2 po bramce straconej w ostatniej minucie. Probierz pozostał na stanowisku, dostał kolejną szansę w eliminacjach do mundialu w Ameryce Północnej. Na początek dostaliśmy zwycięstwo 1:0, odniesione w męczarniach, po golu Roberta Lewandowskiego w 80 minucie. Litwini wyjeżdżali z Warszawy z dużym niedosytem i ciężko im się dziwić, bo na tle naszej drużyny spisali się bardzo dobrze. 

Matty Cash po rocznej przerwie znów zagrał w reprezentacji Polski.

Probierz zaklina rzeczywistość, mówiąc o jakimś progresie, ale ja u licha nie jestem w stanie przypomnieć sobie naprawdę bezsprzecznie dobrego meczu drużyny za jego kadencji. Karne, które Szczęsny bronił w Walii, niezłe fragmenty spotkania z Chorwacją w Lidze Narodów (3:3) i co oprócz nich? Nie będę zadowalał się i tłumaczył, że oto z jednymi dobrze graliśmy w pierwszej połowie, z innymi przez kwadrans czy 20 minut, że tu i tam wygraliśmy dzięki indywidualnym zrywom poszczególnych piłkarzy. Gdyby tak uciułać te minuty z kilkunastu miesięcy pracy Probierza, to może wyszłyby ze dwa dobre mecze w całym tym okresie. Dwa od jesieni 2023 roku... 

Blado, bezpłciowo, przewidywalnie

Ta kadra nie budzi dziś żadnych pozytywnych emocji, nie potrafi porwać kibiców, nawet przegrać po jakiejś zażartej walce. Jeśli tak to dalej będzie wyglądało - czyli ciułamy punkty i tłumaczymy, że nadal jesteśmy w budowie - to za 15, 20 lat nie będzie kompletnie czego pamiętać z kadencji Probierza. 
 
Trzeba być szczerym i dodać, że to nie tylko wina selekcjonera, ale też samych piłkarzy, którzy nie potrafią wzbudzić pozytywnych emocji swoją grą. Wygląda to wszystko blado, bezpłciowo, przewidywalnie, tak samo jak pomeczowe wywiady, gdzie nasi reprezentanci wiecznie zapowiadają wyciąganie wniosków przed następnym meczem. Część grywała w kadrze już za Brzęczka, Sousy, Michniewicza, Santosa i teraz a mimo to postępów nie robi. 

Zaklinanie rzeczywistości

Nie wszystko więc można zrzucać na barki selekcjonera, ale Probierz sam sobie też nie pomaga, zaklinając rzeczywistość i tłumacząc zespół, powtarzając, że ta ekipa nie zboczy z obranego kierunku. Bądźmy tylko cierpliwi, dajmy im czas, nie wyciągajmy ze strefy komfortu i samozadowolenia, pozwólmy się wytłumaczyć, liczmy te dobre minuty w poszczególnych spotkaniach, nie krytykujmy za to, że zamiast wykazać sportową złość po laniu 1:5 niektórzy podchodzą do Cristiano Ronaldo, żeby pstryknąć sobie z nim fotkę. 
 
Nie psujmy tej fajnej atmosfery. Wyniki kiepskie? Zawsze jakoś je wytłumaczymy... 

POLECAM: 
Na biało-czerwonym szlaku: Polska - Litwa 1:0 na PGE Narodowym. Wideo Piotr Stańczak.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagrają dla Ryszarda Stańka! Na boisku Wichra Wilchwy odbędzie się impreza charytatywna