PODNOSZENIE CIĘŻARÓW. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie w 2008 roku były udane dla polskiego sztangisty Szymona Kołeckiego. Wywalczył tam srebrny medal, ale po ośmiu latach dostał złoty, bo okazało się, że u zwycięzcy wykryto w organizmie środki dopingujące. Miałem okazję spotkać Kołeckiego dosłownie kilka dni po tym sukcesie w stolicy Chin. Wprawdzie rozmawialiśmy podczas imprezy, która z podnoszeniem ciężarów nie miała nic wspólnego, ale nadarzyła się okazja, aby powspominać piękne chwile.
Szymon Kołecki (w środku) gościł na półmaratonie w Skarżysku kilka dni po zdobyciu medalu olimpijskiego w Pekinie! Zdjęcia Piotr Stańczak.
To był prawdziwy walczak, charakterny i mocny psychicznie - jak na sztangistę przystało. Szymon Kołecki urodził się 12 października 1981 roku w Oławie, pochodzi z Wierzbna na Dolnym Śląsku. W czasach zawodniczej kariery reprezentował Górnika Polkowice. W młodości został przyłapany na dopingu podczas Mistrzostw Europy Juniorów. Miał wtedy 16 lat. Jak przyznał po latach w jednym z wywiadów, ktoś "nafaszerował go jakimś świństwem i smród pozostał".
Walczył z rywalami i kontuzjami
Już po koniec lat 90. Kołecki coraz mocniej zaczął liczyć się na międzynarodowej arenie. W 1999 roku wywalczył srebrny medal mistrzostw świata i złoty mistrzostw Europy, oba w wadze półciężkiej. Z medalowymi nadziejami jechał na Igrzyska Olimpijskie w Sydney. W Australii nie miał jeszcze ukończonych 19 lat, gdy stanął na drugim stopniu podium, też w wadze półciężkiej (do 94 kilogramów). W dwuboju (rwanie i podrzut) uzyskał łącznie 405 kg.
Kołecki był na topie, choć w kolejnych latach doskwierały mu też problemy zdrowotne. Doznał poważnej kontuzji kręgosłupa, do rywalizacji na światowych pomostach powrócił w mocnym stylu w 2006 roku, kiedy zdobył tytuł mistrz Europy i wicemistrza świata. Dwa lata później, na igrzyskach w Pekinie nie miał już sobie równych!
Wicemistrz, później mistrz z Pekinu!
Na olimpijskiej arenie osiągnął w swojej kategorii (94 kg) świetny wynik - 403 kg w dwuboju, który dał mu złoty medal, ale dopiero po... ośmiu latach! Dlaczego, o co chodziło? Trzeba koniecznie wyjaśnić, że historia tego złota dla Polaka była jednak dość ciekawa, bowiem w rywalizacji w czasie igrzysk w Pekinie Kołecki zajął drugie miejsce. Przegrał wówczas z reprezentantem Kazachstanu Ilią Ilinem, który w dwuboju uzyskał 406 kg. Dopiero w 2016 roku, kiedy Ilin "wpadł" za doping, okazało się, że stosował go także w igrzyskach w Pekinie (2008) i Londynie (2012)! Kazach musiał zwrócić złote medale, tak oto krążek z najcenniejszego kruszcu powędrował po latach do Szymona, w czasie, kiedy ten już zakończył sportową karierę.
Chciał pobiec w mini półmaratonie
Raptem sześć dni po pekińskim sukcesie Szymon Kołecki przyjechał - jako gość honorowy do Skarżyska-Kamiennej (województwo świętokrzyskie). Miejscowy biegacz i przedsiębiorca Tomasz Wąsowski organizował tradycyjny Półmaraton Wtórpol, co roku zapraszał gwiazdy polskiego sportu.
Autor tych wspomnień z Szymonem Kołeckim (z prawej) podczas Półmaratonu Wtórpol w Skarżysku-Kamiennej.
Kołecki w Skarżysku wystąpił jako... honorowy starter biegu głównego na 21 kilometrów.
- Jestem przyzwyczajony do rywalizacji na pomostach, w takiej roli jeszcze nigdy nie występowałem. Sam jestem sportowcem z krwi i kości, popieram sport w każdej formie. Półmaraton to masowa impreza i bardzo dużo osób może w niej uczestniczyć. Gdyby nie bolała mnie noga, sam chętnie wziąłbym udział w mini półmaratonie (taki wyścig na 2,1 km rozgrywany był w Skarżysku zawsze przed główną rywalizacją - przyp. autora). Myślę, że taki dystans byłby dla mnie odpowiedni. Na razie po powrocie z Pekinu mam dużo spotkań, wyjazdów, tak zawsze jest, kiedy przywieziesz medal z igrzysk olimpijskich - opowiadał mi Kołecki.
W opłakanym stanie przed igrzyskami
Medalista z Pekinu dodał z uśmiechem: - Prawie każdy, kto myśli o sztangiści wyobraża sobie potężnego gościa, ale ja nie wyróżniam się niczym szczególnym w tłumie. Jeśli chodzi o mój wynik na igrzyskach, myślę, że jest na miarę moich możliwości. Długo i mocno bolało mnie kolano, jeszcze kilka tygodni przed olimpiadą znajdowałem się w opłakanym stanie. Zająłem drugie miejsce miejsce a przecież równie dobrze mogłem w tych zawodach nie wystartować - wspominał Szymon Kołecki. Z wiadomych przyczyn wtedy nie mógł jeszcze wiedzieć, że osiem lat później otrzyma złoto, które musiał zwrócić przyłapany na dopingu Kazach Ilin!
Na zakończenie rozmowy zrobiłem sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie z mistrzem i wicemistrzem olimpijskim. Pamiątką z tego spotkania był wywiad, który ukazał się w lokalnym Tygodniku Skarżyskim 1 września 2008 roku, poświęciłem na tekst całą stronę gazetową! Było warto, bo Kołecki wspominał nie tylko swoją rywalizację na pomoście, ale i całe igrzyska w Pekinie, na których Polacy zdobyli dziesięć medali.
Mój wywiad z Szymonem Kołeckim, który ukazał się 1 września 2008 roku w "Tygodniku Skarżyskim", tuż po igrzyskach w Pekinie.
Prezes i wojownik MMA
Po zakończeniu kariery Kołecki został najpierw członkiem zarządu Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów a później prezesem federacji (pełnił tę funkcję w latach 2012-16). Potem pozostał przy sporcie, ale przeszedł do... "klatki". Mowa o klatce MMA. W mieszanych sportach walki po raz pierwszy wystartował w 2017 roku.
Trochę smutno, że obecnie, w igrzyskach w Paryżu nie wystartuje żaden polski "ciężarowiec". Honoru tej dyscypliny sportu w Polsce będzie broniła jedna osoba, kobieta - Weronika Zielińska. Dlaczego? O tym napiszę może już przy innej okazji.
POLECAM:
Komentarze
Prześlij komentarz