ZA KULISAMI. Od piątku 26 lipca trwają Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Święto sportu, które zdarza się raz na cztery lata! Trudno mi jednak oprzeć się wrażenia, że sam sport jakby zszedł na dalszy plan, przynajmniej w Polsce. Od kilku dni mowa tylko o ceremonii otwarcia, słowach Przemysława Babiarza na temat piosenki "Imagine" Johna Lennona i profanacji obrazu "Ostatnia wieczerza", o którą katolicy oskarżają organizatorów imprezy na otwarcie igrzysk.
Igrzyska Olimpijskie w Paryżu trwają od 26 lipca. Fot. Facebook/Paris 2024.
W dobie wszechobecnych mediów społecznościowych na pierwszy plan często wybijają się informacje, na pierwszy rzut oka, mniej istotne niż wyniki sportowców. Pisałem już o tym przy okazji piłkarskiego Euro 2024. Irytowałem się z tego powodu, że wielu moich kolegów po fachu chętniej zajmowało się garniturami selekcjonera Michała Probierza i tym, że trener Holendrów Ronald Koeman wyciągał "kozę" z nosa. Taniec bachata w wykonaniu Anny Lewandowskiej stał się w pewnym momencie istotniejszy i ciekawszy niż forma jej męża, kapitana polskiej reprezentacji.
Taki to świat, nawet drobna informacja urasta to rangi trendowego hitu, jeśli tylko wywołuje emocje. Gorzej, gdy właśnie te emocje przesłaniają wszystko inne, łącznie ze zdrowym rozsądkiem.
"Ostatnia wieczerza", "Imagine" i dużo hałasu
Ceremonia otwarcia igrzysk w Paryżu oczywiście jednym mogła się podobać, innym nie. Na barkach płynęli sportowcy z poszczególnych reprezentacji, na moście w okolicach Sekwany czy w jego pobliżu odbywały się liczne występy artystyczne. Francuzi, jak to Francuzi - najwyraźniej chcieli jak najwięcej tego artyzmu przemycić w całej uroczystości. Wyszło jak... wyszło. Katolicy oburzyli się z powodu profanacji obrazu "Ostatnia wieczerza", druga strona przeprosiła za to, że mogło dojść do obrazy uczuć religijnych wielu z nich. Obrońcy tej całej inscenizacji wyjaśniali, że to nawiązanie do uczty rzymskiej.
Przemysław Babiarz, znany i ceniony komentator sportowy TVP, w takcie otwarcia odniósł się z kolei do słów piosenki Johna Lennona "Imagine", którą wykonała francuska piosenkarka Juliette Armanet.
- Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety - tak powiedział Przemysław Babiarz, komentując otwarcie igrzysk.
Zdrowy rozsądek w cenie
Kiedy w "sieci" rozpętała się burza, władze TVP zawiesiły Babiarza w obowiązkach, nie będzie już komentował wydarzeń na olimpijskich arenach w stolicy Francji. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zamierza z kolei badać, czy szefostwo publicznej stacji nie naruszyło wolności wypowiedzi dziennikarza.
Afera rozgrzała nie tylko kibiców (a może ich tak naprawdę w najmniejszym stopniu), ale też polityków (tych z kolei chyba najbardziej). Dyskusje przeniosły się do mediów społecznościowych a tam - wiadomo - "prawicowi" non stop ścierają się z "lewakami", w różnych sprawach. Ci pierwsi stoją murem za Babiarzem, drudzy uważają, że TVP słusznie zawiesiło komentatora, bo nie wykazał się tolerancją.
To zabrzmi złośliwie: żyjemy w świecie XXI wieku, gdzie jest dużo tolerancji i - na przeciwległym biegunie - ksenofobii, uprzedzeń czy wrogości, ale najmniej zdrowego rozsądku.
Takie przynajmniej można odnieść wrażenie czytając i słuchając różnych komentarzy. Jedni drugim każą "wyłączać telewizory i włączać myślenie", ale sami robią dokładnie odwrotnie.
Każdy chce wieszać transparenty
Dziś po aferze z Babiarzem już wiadomo, że ci, którzy go popierają na bank muszą być zwolennikami piosenek Zenka Martyniuka i wyborcami PiS-u czy Konfederacji, a krytykujący komentatora są "tęczowymi lewakami" i "komunistami" popierającymi obecny rząd koalicji 15 października (czy jak zwie go aktualna opozycja - koalicji 13 grudnia). Tak oto obie strony w imię swoich racji okładają się epitetami, pierwsi bronią chrześcijańskich korzeni Europy, drudzy walczą z "ciemnogrodem" i uprzedzeniami na tle rasowym, tożsamości płciowej, seksistowskim.
Szczerze, to mam serdecznie dość jednych i drugich, po tym otwarciu igrzysk w Paryżu, chyba jeszcze bardziej niż do tej pory! Żyjemy w czasach, gdzie każdy chce się wypowiadać, komentować, coś manifestować, wieszać transparenty - a to w temacie uchodźców, osób LGBT, religii, aborcji. Na sportowych arenach czy wokół nich niebawem będzie więcej transparentów niż samego sportu. Nie będziemy pamiętali rekordów zawodniczek i zawodników, ale co ktoś napisał i wywiesił na trybunie to już jak najbardziej.
Odczepcie się wszyscy od sportu!
Mówienie i pisanie o wolności czy patriotyźmie coraz bardziej sprowadza się do wzajemnych połajanek. Wiadomo przecież z góry, że jedno nie może iść w parze z drugim, co to to nie!
Świat XXI wieku ma sens tylko wtedy, gdy tęczowi będą walczyć z prawakami czy katolikami. Ktoś, kto zachowuje neutralność i rozsądek, nie przystępuje do tej wojenki, jest z góry na przegranej pozycji.
Nikt mu nie uwierzy, że może chcieć po prostu w spokoju obejrzeć transmisję sportową czy przeczytać o meczu lub wyścigu w internecie. To musi z pewnością być jakiś odszczepieniec, po cichu sprzyjający jednym albo drugim.
Chciałbym tymczasem zaapelować o jedno do obu stron - odczepcie się przynajmniej od sportu! Dużo was jest na ulicach, patriotycznych rocznicach, aż roi się od marszów (i kontrmarszów), parad, w mediach społecznościowych żyjecie w swoich "bańkach". Ani tu nie ma patriotyzmu ani tolerancji, choć dużo cały czas świętego oburzenia.
"Imagine" w wykonaniu Johna Lennona.
Co z tym "Imagine"?
W temacie otwarcia igrzysk napisano i powiedziano już wiele, tylko... po co? Przemysław Babiarz, jako doświadczony komentator, pewnie powinien pilnować się, aby w czasie transmisji nie przemycać swoich przemyśleń czy poglądów, a relacjonować, co dzieje się tu i teraz. Niechaj zostawi to do oceny widzowi. Komentowanie wydarzenia sportowego (nawet z niekoniecznie sportową otoczką) nie jest tym samym co prowadzenie czy udział w programie publicystycznym.
Jedni mogą przytaknąć Babiarzowi, że "Imagine" Lennona to manifest komunistyczny, ale drudzy uznają ją tylko za marzenia słynnego piosenkarza o idealnym świecie bez wojen, religii, państw a tylko życiu pod gołym niebem. Jedni i drudzy mogą być widzami TVP, mając inny światopogląd.
Z drugiej strony - komentator jak to komentator, także popełnia błędy, czasem udzielają się emocje, bądź trudno zachować obiektywizm. Ciężka to praca, odpowiedzialność za słowo piekielnie duża. Komentujący post na Facebooku czy portalu X aż tak pilnować się nie muszą, komentator już tak.
Zabrakło rozmowy
Reakcja władz TVP na słowa Babiarza wydaje się być przynajmniej przesadna. Szanowni szefowie pana Przemka - skoro tak bliska wam jest tolerancja i wolność przekonań, może najpierw wypadałoby - tak po ludzku - porozmawiać ze swoim pracownikiem. "Cenimy cię, jesteś dobry w swoim fachu, zasługujesz na miano symbolu redakcji sportowej, ale pilnuj się, co mówisz, żeby nie przekroczyć granicy, albo... mów na temat, jak to się kolokwialnie określa. Jeśli się nie dostosujesz, następnym razem wylatujesz, mimo swoich zasług".
Tak by to mogło wyglądać, sprawa, przynajmniej dla mnie, jest prosta. Jakub Kwiatkowski, szef TVP Sport napisał tymczasem, że Babiarz sprzeniewierzył się misji, jaką powierzono dziennikarzom stacji.
- Jest mi szczególnie przykro, ponieważ to ja byłem osobą, która kilka miesięcy temu przekonywała kierownictwo TVP, że warto dalej korzystać z olbrzymiego doświadczenia i wiedzy Przemka. Rozmawiałem o tym z Przemkiem i wierzyłem, że będzie potrafił oddzielić swoje osobiste poglądy od pracy i wykonywać ją najlepiej jak potrafi. Tak się jednak nie stało, więc kolejny raz nie jestem już w stanie stanąć w Przemka obronie i zaakceptowałem decyzję władz Telewizji Polskiej - napisał Jakub Kwiatkowski na portalu X (dawniej Twitter).
Od piątkowej ceremonii otwarcia igrzysk minęło kilkadziesiąt godzin. W tym czasie padło wiele słów, które były wypowiedziane w olbrzymich emocjach. Emocje towarzyszyły również mnie i musiało minąć trochę czasu, aby na spokojnie odnieść się do tej sytuacji. Sport powinien być…
— Jakub Kwiatkowski (@KwiatkowskiKuba) July 29, 2024
Może po tym komentarzu, o jaki pokusił się Babiarz, należałoby jednak najpierw porozmawiać, postawić sprawę jasno, nie zawieszać dziennikarza pod wpływem medialnego szumu, który narastał z godziny na godzinę, w miarę kolejnego udostępniania różnych postów.
Co do samej piosenki - Babiarz może i ma jakąś awersję do hitu Lennona sprzed ponad 50 lat, ale nie na tym polega jego robota, żeby na antenie interpretował słowa piosenek. Można "rozkminiać" czy ten utwór faktycznie ma komunistyczne przesłanie czy można go tylko uznać za nieoficjalny hymn hipisów i pacyfistów, nijak mający się do ustroju, który Polacy przeżyli przez ponad 40 lat po II wojnie światowej. Pewnie można byłoby nad tym się zastanawiać, ale w innym programie typu "przy muzyce o polityce". Nie na żywo, w czasie otwarcia igrzysk.
Trzeba zachować umiar i dobry smak
Czego wolno a czego nie wolno komentatorom to jedno, ale że organizatorzy imprezy na otwarcie igrzysk sami narażają się na krytykę, to drugie. Odnoszę osobiste wrażenie, że w czasie kilku godzin chcieli jak najwięcej pokazać, miało być pięknie, kolorowo, tanecznie i wesoło, ale i w tym trzeba zachować umiar, pilnować się, aby czasem nie tracić dobrego smaku. Nie chodzi tu bynajmniej o piosenkę "Imagine", ale inne artystyczne parady. Powinni pamiętać, że igrzyska to impreza także dla tych, dla których tradycja, religia są ważne, którzy inaczej pojmują świat i mają do tego prawo.
Na koniec mogę dodać tyle - jestem zmęczony ciągłymi połajankami obu stron, to tak jakby katolicy nie mogli żyć normalnie obok siebie z osobami LGBT (czy ci też koniecznie muszą od razu być ateistami?), bez wzajemnych prowokacji. Marsze, parady, różańce, nie ma już miejsca na intymność, wszystko trzeba koniecznie wywlec na ulice (także na stadiony?) czy do social mediów i krzyczeć... Do tej pory jedni drugich nie przekonali do swoich racji, nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi.
Gorąca prośba - zostawcie w spokoju chociaż sport...
POLECAM:
Komentarze
Prześlij komentarz