BOKS. Igrzyska Olimpijskie to impreza dla ludzi odważnych, czasem szalonych lub wręcz... bezczelnych! Taka doza szaleństwa 32 lata temu doprowadziła do brązowego medalu olimpijskiego Wojciecha Bartnika. Kiedy oglądałem zwycięski, ćwierćfinałowy pojedynek Julii Szeremety w Paryżu, to gdzieś przypominałem sobie właśnie i tamte igrzyska w Barcelonie w 1992 roku.
- Brawo Julka! - Wojciech Bartnik (na zdjęciu z lewej) może bić brawo swej następczyni, Julii Szeremecie. Zdjęcia: Pixabay, Piotr Stańczak, kadr z TVP Sport.
Wielu dzisiejszych komentatorów paryskich igrzysk było w wieku przedszkolnych (lub niemowlęcym!) w czasie, kiedy Wojciech Bartnik zdobył brązowy medal na ringu w Barcelonie. Już wtedy polski boks amatorski miał duże problemy, o medale było bardzo ciężko, a jeśli już ktoś z naszych reprezentantów znalazł się w ćwierćfinale i zarazem o krok od podium, to w decydującej walce "cuda" wyprawiali liczący punkty sędziowie. Przykładem jest pamiętna walka Tomasza Borowskiego z Turkiem Malikiem Beyleroglu w igrzyskach w Atlancie w 1996 roku...
Od Bartnika do Szeremety
Kiedy Bartnik stawał czoła Kubańczykowi Angelo Espinozie cztery lata wcześniej, miałem ukończone dwanaście wiosen. Pamiętam, jakie wrażenie wywarł fakt, że Polak pokonał jednego ze słynnych pięściarzy teamu Alcidesa Sagary. Gdyby nie odrobina szaleństwa i brawury, jaką wykazał Bartnik, pewnie nie udałoby się dotrzeć do półfinału. Tak na chłodno to nikt wtedy nie dawał mu szans na pokonania nieżyjącego już dziś Kubańczyka. On sam i kibice nie mogli jeszcze wtedy wiedzieć, że na kolejny krążek olimpijski w boksie przyjdzie nam czekać... 32 lata. Dokładnie tyle, bo 4 sierpnia 2024 impas przełamała Julia Szeremeta, w stolicy Francji rywalizująca w wadze do 57 kilogramów.
Uśmiecha się i zadaje ciosy
Na co dzień reprezentuje klub Paco Lublin, ma 20 lat, w ringu jest właśnie bezczelna. Walczy z opuszczonymi rękoma, uśmiecha się prowokacyjnie do rywalek po czym zadaje im ciosy a następnie... nadal się uśmiecha. Pewnie, ktoś powie, że taki sposób boksowania to jak igranie z ogniem, ale może właśnie tego polskie pięściarstwo amatorskie potrzebowało, żeby po trzech dekadach ponownie cieszyć się z medalu w igrzyskach. Nie potrzebowało tłumaczeń, że "byłem (byłam) dobrze przygotowany(a), ale coś nie poszło i nie wiem dokładnie co". Ileż to człowiek nasłucha się wypowiedzi przegrywających, polskich sportowców... Ile można?
Julia Szeremeta w środę 7 sierpnia powalczy w półfinale i ma szansę dojść nawet wyżej, niż Wojciech Bartnik w Barcelonie. Dla niego wtedy był to szczyt możliwości, w półfinale przegrał z Niemcem Torstenem Mayem, cieszył się z brązu. Zapewne teraz były już szkoleniowiec męskiej reprezentacji Polski pięściarzy odetchnął z ulgą, bo nie będzie musiał "dzierżyć pałeczki" tego ostatniego medalisty. Przekazał ją symbolicznie Julii Szeremecie.
Tego nikt jej nie zabierze
Młoda dziewczyna z Lubelszczyzny przełamała "klątwę Bartnika", choć nie sądzę, żeby myślała o niej wchodząc między ringowe liny. W swojej karierze pewnie niejednego jeszcze doświadczy, wszystko przed nią, zwycięstwa, tytuły, także porażki (oby tych było jak najmniej). Miejsca w historii już nikt jej nie zabierze. Na to, aż zacznie zapisywać kolejne karty wcale nie musi długo czekać. Przed nami ostatnie dni igrzysk, przed Julią półfinał i - miejmy nadzieję - finał olimpijski. Dziewczyno - walcz z tym swoim bezczelnym uśmiechem jak najdłużej!
POLECAM:
- Moje spotkanie z mistrzem... Szymonem Kołeckim. Złoto zdobył po ośmiu latach!
- Społecznicy chcą upamiętnić "Kruszynę"! Powstanie mural ku pamięci Beaty Maksymow?
- Renata Mauer-Różańska wspomina igrzyska w Atlancie. Zaczęła piękną, medalową serię! (WYWIAD)
- Andrzej Gołota "nadzieją białych"! Minęło 28 lat od od pierwszej walki z Riddickiem Bowe
- Stanisław Krzesiński, słynny trener polskich zapaśników obezwładnił terrorystę! To było 40 lat temu
Komentarze
Prześlij komentarz