Polska - Holandia 1:1. Na wojence ultrasów z rządem może stracić tylko... reprezentacja (KOMENTARZ)

PIŁKA NOŻNA. Polska po raz drugi w eliminacjach do mundialu zremisowała z Holandią 1:1, gołym okiem widać progres w kadrze Jana Urbana. Paradoksalnie, kiedy Biało-Czerwoni grają lepiej i poprawiła się atmosfera wokół reprezentacja, temperatury zaczyna nabierać wojenka ultrasów z rządem i służbami. Wojenka, w której nie będzie wygranych... 
Kibice reprezentacji Polski na PGE Narodowym w Warszawie. Foto Piotr Stańczak. 
 
Miałem poświęcić kilkadziesiąt weekendowych minut na podsumowanie meczu Polska - Holandia na PGE Narodowym, ale trudno jakoś obojętnie przejść obok wydarzeń na trybunach, wokół stadionu, afery wokół "patriotycznej oprawy", którą szykowali kibice. 

Tego nam potrzeba! 

Tym razem zabrakło mnie na meczu reprezentacji, ale rankiem w piątek biegałem razem z operatorem kamery Telewizji Dami i Radia Rekord ulicami Radomia, pytając przechodniów (a wcześniej kilku miejscowych włodarzy) o to, jaki wynik przewidują. Jedni typowali skromne zwycięstwo Polski, inni nieznaczny triumf Holendrów. O dziwo niewiele osób typowało remis, a takim rezultatem zakończył się ostatecznie bój w Warszawie. 
 
Nie ukrywam, po końcowym gwizdku przez jakiś czas towarzyszył mi niedosyt, bo jednak ci Holendrzy byli w zasięgu. Polacy ustrzegli się jakichś poważniejszych błędów w obronie. W zasadzie o wyniku zaważył ten jeden, z początku drugiej połowy, który wykorzystał Memphis Depay, doprowadzając do wyrównania. Z kolei akcja Polaków na 1:0 z pierwszej połowy, podanie Roberta Lewandowskiego do Jakuba Kamińskiego, jej wykończenie to prawdziwy majstersztyk. 
Szybka reakcja, zaskoczenie rywala, piłka w siatce! Tego nam potrzeba, to uwielbiamy, takie akcje chcemy oglądać jak najczęściej. 

"Polska przypadłość" 

Cóż, może to jeszcze nie ten czas, nie ten moment, aby ta reprezentacja wygrywała z najlepszymi, ale poczekajmy - niech się buduje, ogrywa w bojach. niechaj pokaże swoją moc w marcowych barażach, zaś poniedziałkowe spotkanie z Maltą, wieńczące eliminacje, potraktuje jako okazję do sprawdzenia różnych wariantów gry. 
 
Niestety, typowo polską przypadłością są sytuacje, że kiedy w jednej dziedzinie coś zaczyna się układać, zazębiać, to koncertowo psujemy inne elementy. Kiedy kilkanaście miesięcy temu tworzyło się kibicowskie stowarzyszenie "To My Polacy", sam kibicowałem tej grupie (i nadal to robię), licząc na to, że zadbają o zorganizowany doping na PGE Narodowym, że atmosfera w czasie meczów kadry nie będzie przypominała teatralnego spektaklu. Wywiad z założycielami stowarzyszenia znajdziecie poniżej: 

Race w naszym polu karnym!  

W piątkowy wieczór stowarzyszenie poinformowało na swojej stronie na Facebooku, że służby na PGE Narodowym zakazały kibicom wniesienia "patriotycznej oprawy" na stadion. Siedząc przed telewizorem nie zagłębiałem się jednak w temat, odliczając minuty do piłkarskich emocji. W drugiej połowie spotkania, przy stanie 1:1 polscy fani rzucili race na pole karne naszej reprezentacji, cud, że nie ucierpiał bramkarz Kamil Grabara. 
 
W relacjach, które można było potem przeczytać w mediach społecznościowych wynika, że w ten sposób ultrasi "odegrali" się za to, że służby nie pozwoliły im wnieść transparentu z wizerunkiem orła z rozłożonymi skrzydłami. W ogóle według relacji stowarzyszenia kibiców, w bramie wejściowej numer 2 działy się jakieś fatalne sceny, służby pieczołowicie sprawdzały, co fani wnoszą na stadion, utrudniały dostanie się na sektory. Argumenty o tym, że policja i porządkowi postępowały tak na polecenie rządu, szybko też obiegły internet. Miał to być odwet premiera Donalda Tuska za to, że miesiąc wcześniej usłyszał pod swoim adresem epitety w czasie meczu Polski na Litwie. 

Ultrasi rozgoryczeni, ale... 

Temat podchwyciło wielu prawicowych polityków i tak oto w mediach społecznościowych rozpętała się burza. Podobno stowarzyszenie dogadało się z PZPN w sprawie odprawy, ale piłkarska centrala miała dostać wytyczne od służb kilka godzin przed meczem, że nie ma przyzwolenia na żadne dogadywanie się z ultrasami. 
 
Nie znam dokładnie historii, tym bardziej, że nie byłem tego wieczoru na PGE Narodowym. 
Ultrasi czują się oszukani, bo zainwestowali kasę ze zbiórki na oprawę, której ostatecznie nie mogli wnieść na sektor. 
Nie mogli zainstalować tak zwanego "gniazda". Mają prawo być rozgoryczeni, ale warto sprawę wyjaśnić dokładnie i z udziałem każdej ze stron - przedstawicieli kibiców, PZPN, policji, być może władz Warszawy. 

Oddani kibice dostali rykoszetem 

Za race rzucone na murawę przyjdzie polskiej federacji słono zapłacić, zamknięcie PGE Narodowego na mecze reprezentacji to najczarniejszy i moim zdaniem jednak mało realny scenariusz, ale oczywiście FIFA ma swoje przepisy i kto wie, co postanowi... Jeśli faktycznie działania służb w piątek miały jakiś związek z wcześniejszymi wydarzeniami na Litwie w obecności Donalda Tuska, to faktycznie poszło to wszystko za daleko. 
Może służby zadziałały zdecydowanie zbyt nadgorliwie, chcąc pokazać, kto tu rządzi. Nie wiem tego. 
Pytanie jednak czy ultrasi też nie powinni spojrzeć sobie w lustro i odpowiedzieć, czy aby sami nie nawarzyli sobie tego piwa. Nie przed samym meczem Polski z Holandią, ale już dużo wcześniej. Czy to, co działo się w piątek, nie jest tylko smutną konsekwencją różnych wydarzeń i otwartych politycznych manifestacji na stadionach? Czy poprzez działania służb rykoszetem nie oberwało teraz wielu oddanych fanów, nastawiających się w piątek tylko na mocny doping i emocji? 

Polityka jak najdalej od stadionów 

Ja, jak sądzę także 90 procent kibiców, wybiera się na stadiony, w tym i na mecze reprezentacji, aby cieszyć się piłkarskim widowiskiem. Czasem jest ono lepsze, innym gorsze, niekiedy beznadziejne. Taki jest futbol. Najgorzej, jeśli na trybunach pojawia się polityka. Oszem, nikt nie zabrania szalikowcom mieć swoje poglądy polityczne, pytanie czy akurat stadion to miejsce, gdzie trzeba opowiadać się za jednym obozem, a tępić drugi? 
 
Polityka w kraju już tak nas podzieliła, że od nienawiści aż kipią media społecznościowe, różne fora, wybuchają konflikty w rodzinach, nawet na bazarach, podczas kupowania mięsa i marchewki ludzie potrafią obrzucić się błotem. Czy potrzebne nam to na stadionach i komu pomoże? Politykom? Raczej tylko im, żeby podbijali sobie słupki poparcia, bo przecież nie piłkarzom czy trenerom. 
 
Z Donaldem Tuskiem, Rafałem Trzaskowskim można się zgadzać lub nie, Karola Nawrockiego można cenić lub nie, ale do ciężkiego licha - idąc na stadion, na mecz, chciałbym oglądać akcje, analizować sytuacje, komentować decyzje trenerów, a nie z automatu identyfikować się z takim a nie innym politykiem. 
Czy fakt, że przywódcy dwóch największych polskich obozów politycznych od 20 lat toczą ze sobą wojnę totalną, ma nas dzielić nawet na stadionach? 
Naprawdę musimy wzajemnie siebie oceniać, kto jest "prawdziwym" patriotą a kto nie? Prowokować w tym konkretnym momencie do agresji, kontrowersyjnych transparentów i haseł? Nie mam tu akurat na myśli oprawy z orłem, którą służby zatrzymały w bramie PGE Narodowego. 

Ja chcę tylko oglądać mecz 

Naprawdę, nawet kiedy ubierzemy już biało-czerwone szaliki, czapeczki, a nawet i różne klubowe barwy, to ma nas wszędzie dopadać polityka? Polska kadra i klubowe zespoły nie zaczną odnosić sukcesów tylko dlatego, że ultrasi zaśpiewają co myślą o "rudym" i "tęczowym". Fakt, dadzą upust swoim emocjom, ale czy to coś pomoże Lewandowskiemu, Szymańskiego, Zielińskiemu i spółce albo w ogóle ligowym piłkarzom? Ci raczej chcieliby dopingu i wsparcia, a nie sytuacji, gdzie na murawę lądują race i sędzia przerywa spotkanie. Osobiście mam swoje zdanie na temat PO, PiS-u, PSL-u, Lewicy, tak jak i uchodźców, relacji z Ukrainą, nikt nie musi mnie do niczego przekonywać ani zniechęcać treściami transparentów. Na litość boską - chcę w danym momencie oglądać mecz a nie rozliczać lub bronić ministrów, premiera i prezydenta, ktokolwiek nie pełniłby tych zaszczytnych funkcji! 
 
Politycy przychodzą i odchodzą, zmieniają się premierzy i prezydenci, opcje polityczne, ale piłka nożna to coś trwałego. Drodzy kibice - naprawdę, zostawcie politykę i swoje poglądy z tyłu głowy. Jeśli wchodząc na stadion nie potraficie tego zrobić, lepiej na te trybuny nie wchodźcie, idźcie na wiec partyjny albo inne tego typu wydarzenia. Na dalszej wojence ultrasów z rządem może stracić tylko reprezentacja... 
 
  • POLECAM:  
Na biało-czerwonym szlaku: Polska - Litwa 1:0. Wideo i zdjęcia Piotr Stańczak. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włodzimierz Lubański o swej kontuzji i Royu McFarlandzie: nie zaatakował mnie złośliwie