Aneta Rygielska, wicemistrzyni świata w boksie: pierwsze sparingi z chłopakami były bardzo mocne!

BOKS. Aneta Rygielska, świeżo upieczona wicemistrzyni świata prowadzi projekt, skierowany do młodych dziewczyn. Zachęca je do sportu. Sama nie miała łatwych początków w sali treningowej. - Jeden ze sparingów zakończył się u mnie nawet złamaniem nosa - opowiada pochodząca z Torunia pięściarka. 
Aneta Rygielska (w środku) w towarzystwie reprezentacyjnych koleżanek: Agaty Kaczmarskiej (z lewej) i Julii Szeremety. Zdjęcia Piotr Stańczak.  
 
Z Anetą Rygielską miałem okazję rozmawiać podczas niedawnych Targów Branży Bokserskiej oraz V Forum Polskiego Boksu w Kielcach. 30-letnia zawodniczka podczas wrześniowych mistrzostw świata w angielskim Liverpoolu wywalczyła srebrny medal w kategorii wagowej do 60 kilogramów. 
 
Na koncie ma osiem tytułów mistrzyni Polski oraz dwa tytuły wicemistrzyni Europy. Startowała także w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, gdzie dotarła do 1/8 finału. Dotąd najczęściej rywalizowała w wagach do 60, 64 i 66 kg. 
 
Piotr Stańczak: Wicemistrzostwo świata, kolejny sukces to również popularność. W Targach Kielce widać to szczególnie, udzielasz wywiadów, pozujesz do zdjęć, rozdajesz autografy. 
Aneta Rygielska: - Na pewno dużo się dzieje od powrotu z mistrzostw świata w Liverpoolu. Dziękuję wszystkim za wsparcie, kibicowanie. Czuję się jak w takiej małej rodzinie. Uważam, że o takim sukcesie trzeba głośno mówić i dobrze go wykorzystać. Cieszy mnie ta atmosfera! 
Ta pięściarska rodzina nie taka mała, bo w kieleckiej imprezie w w sumie bierze udział około trzech tysięcy osób. Często tu przyjeżdżasz? 
- To są moje piąte targi boksu. Wydaje mi się, że tylko raz mnie tu nie było, bo startowała właśnie na zawodach. Uważam, że z roku na rok poziom imprezy rośnie, jest coraz więcej partnerów, sponsorów, uczestników, kibiców. To są bardzo owocne dwa dni!
To już nie powinno dziwić, ale widać dużo dziewczyn, kibicujących, interesujących się boksem. Sądzisz, że wasze sukcesy: twoje, Agaty Kaczmarskiej, Julii Szeremety, wpłyną na to, że boks wśród kobiet będzie jeszcze mocniej się rozwijał? 
- Mam nadzieję, że tak, choć on już rozwija się bardzo dobrze. Liczę na to, że dziewczyny uwierzą w to, iż mogą zdobywać medale, że to nie jest tylko męski świat i męski sport, ale one również znajdą tutaj miejsce dla siebie. Ja sama prowadzę projekt "Piękno w ruchu, boks dla każdego", właśnie skierowany do dziewcząt i to do młodych ze szkół podstawowych, gdzie przekazuję im najważniejsze wartości. Moje 15-letnie doświadczenie, które zdobyłam w sporcie, może być dla nich przydatne i przełoży się nie tylko na sport, ale również życie prywatne. 
Chciałabym te dziewczynki zarażać boksem i w ogóle aktywnością fizyczną, więc trafiam do małych miejscowości, wiosek. 
Mobilizuję dziewczyny i daję im ogrom energii i wsparcia, wskazuję, że one też mogą coś osiągnąć. 
Powspominajmy trochę, a kto ciebie zaraził pasją do boksu?
- Mnie akurat namówili koledzy. Nie mieliśmy w szkole żadnych takich warsztatów i nikt nas nie odwiedzał, więc też dlatego chcę trochę to wszystko zmienić i stąd pomysł na projekt. Ja zaczęłam trenować w wieku 15 lat, więc można powiedzieć, że już stosunkowo późno. Kiedyś ten boks nie rozwijał się aż tak dynamicznie jak obecnie. Teraz już dziewczyny, które mają 14, 15 lat, boksują naprawdę bardzo dobrze. Poziom cały czas rośnie. 
 
Aneta Rygielska (na pierwszym planie, z prawej) rozdała w Kielcach mnóstwo autografów. 
 
Twoja droga nie była łatwa, jeżeli chodzi o początki. Boks był domeną mężczyzn, jak radziłaś sobie w tym gronie? 
- Zgadza się. Przed laty w sali były może dwie, trzy dziewczyny na 50 chłopaków. Dziś zdarza się, że jest to już 50 na 50. Ja dobrze czułam się w tym męskim towarzystwie. Nie odczuwałam jakiejś bariery, od zawsze byłam bardzo mocna psychicznie i naprawdę potrafiłam znieść bardzo wiele. Nawet jak te treningi miałam z mężczyznami, to starałam się dotrzymywać im poziomu. 
Do tej pory pamiętam sparingi z dwoma braćmi: jeden mi złamał nos, a drugi uderzył mnie mocniej w wątrobę. To były w zasadzie tylko dwa takie poważniejsze przypadki. 
Wniosek taki, że nie miałaś taryfy ulgowej. 
- Nie, dlatego że ja bardzo ambitnie zawsze podchodziłam do tych sparingów. Naprawdę dawałam z siebie wszystko, więc jak oni (mężczyźni) to widzieli, nie chcieli być gorsi i dlatego te nasze sparingi były naprawdę bardzo mocne. Cios za cios i "wielkie oczy" trenera, który to wszystko obserwował. 
Siniaki, otarcia, urazy to jedno. Jakie w takim razie korzyści daje w ogóle trenowanie boksu. Umówmy się, nie każdy będzie mistrzem, nie każdy pojedzie na olimpiadę i tym bardziej stanie na podium. Co w takim razie wyniesie z tej sali, z tego obijania worka?
- Sukcesy są czymś, do czego my zmierzamy, ale do nich wiedzie cała droga, którą potrzebujemy, nie tylko jako sportowcy. Uczymy się właśnie pewności siebie, determinacji, jak radzić sobie z porażką. Ja na przykład nabyłam dzięki boksowi taką cechę jak... punktualność (śmiech). Jeśli spóźniłabym się na zajęcia bez ważnego powodu, trener byłby bardzo zły. Można wymienić inne cechy i korzyści, takie jak odwaga, przełamywanie barier. 

W ostatnich latach boks stał się w Polsce taką domeną kobiet w Polsce. Z czego to wynika? Jesteście mocniejsze, odporniejsze na trudy codziennej harówki niż panowie? 
- Ciężko mi powiedzieć, bo ja skupiam się po prostu na sobie. Wiem, że chłopcy z kadry bardzo ciężko trenują i na pewno mają też ogromne marzenia, chcą również zdobywać medale. Dwóch naszych reprezentantów w ostatnich mistrzostwach świata dotarło do ćwierćfinału, więc już bardzo wysoko. Niestety, nie udało im się wywalczyć upragnionego medalu, ale trzeba ich docenić na pewno za pracę i za serducho, jakie wkładają. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje, że tylko dziewczyny przywożą medale. Mam nadzieję, że chłopcy do nas dołączą. My, dziewczyny, ciężko trenujemy. Od kiedy pamiętam, Polska zawsze miała mocny skład. Teraz z mistrzostw świata przywiozłyśmy trzy medale (Agata Kaczmarska złoty, Rygielska i Julia Szeremeta srebrne - przyp. autora). 
Cóż pozostaje - powtarzać te sukcesy albo sprawiać, aby wyniki były jeszcze lepsze, choćby w Mistrzostwach Świata i Europy. Impreza docelowa to igrzyska olimpijskie.  
Jakie sportowe marzenia ma teraz wicemistrzyni świata Aneta Rygielska? 
- W tym roku mamy jeszcze Puchar Świata w Indiach i tam pojedzie cały nasz reprezentacyjny skład. Na takich zawodach zbieramy między innymi punkty do rozstawień na igrzyskach olimpijskich. Pewnie forma nie będzie już tak wysoka, jak w mistrzostwach świata, ale mam nadzieję, że wrócę z tego turnieju z medalem. Jak już mówiłam, docelowo szykuję się do igrzysk w Los Angeles w 2028 roku. Wszystko, co po drodze, jest tylko etapem przygotowań do najważniejszych zawodów. 
Dziękuję za rozmowę. 
 
POLECAM:  
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włodzimierz Lubański o swej kontuzji i Royu McFarlandzie: nie zaatakował mnie złośliwie