Finlandia - Polska. Dziecinada w sprawie... kapitańskiej opaski (KOMENTARZ)
PIŁKA NOŻNA. Michał Probierz pozbawił Roberta Lewandowskiego opaski kapitana reprezentacji Polski, ten w odwecie ogłosił, że rezygnuje z gry w kadrze, dopóki jej selekcjonerem będzie wspomniany szkoleniowiec. Toczy się medialna burza i chyba mało kto zawraca sobie głowę, jak tu we wtorek pokonać Finlandię na jej terenie...
Robert Lewandowski (z prawej) i Kamil Grosicki śpiewają hymn Polski przed meczem z Ukrainą 7 czerwca 2024 roku. Zdjęcia Piotr Stańczak.
Ostatnie z powyższych zdań brzmi oczywiście trochę przewrotnie, bo wierzę jednak, że reprezentacja po to poleciała do Skandynawii, aby wywalczyć ważne trzy punkty w eliminacjach do mundialu 2026. Od kilkudziesięciu godzin uwagę kibiców, mediów zaprząta jednak konflikt selekcjonera Michała Probierza z Robertem Lewandowskim.
Miał nie przyjeżdżać, ale... przyjechał
Jego genezy trzeba szukać kilka tygodni temu. Wtedy to okazało się, że "Lewy" nie wystąpi w spotkaniach z Mołdawią (towarzyskie) i Finlandią. Za powód podał zmęczenie ostatnim sezonem w FC Barcelona. Już wtedy decyzja ta wywołała wiele dyskusji i komentarzy.
W piątek 6 czerwca Polacy podjęli na Superauto.pl Stadionie Śląskim Mołdawię, wygrali 2:0 (po golach Matty'ego Casha i Bartosza Ślisza). Był to 95, ostatni mecz Kamila Grosickiego w reprezentacji. Wielu kibiców było zapewne mocno zdziwionych, kiedy w studiu TVP zobaczyli... Roberta Lewandowskiego, który przybył do Chorzowa, ale nie po to, żeby zagrać przeciwko Mołdawii, lecz pożegnać "Grosika". Podobno miała to być niespodzianka dla 37-letniego asa Pogoni Szczecin.
Niesmak pozostał
Grosicki zagrał przez pierwsze pół godziny, był zdecydowanie wyróżniającym się piłkarzem naszej kadry. Doczekał się pięknego pożegnania ze strony kolegów, trenerów, kibiców, ale... niesmak pozostał. Dlaczego? Kamil miał być bohaterem wieczoru, ale oczy wielu sympatyków futbolu skierowane były jednak na Lewandowskiego.
Napastnik Barcy pojawił się, lada moment zniknął, mecz wygraliśmy, wszyscy już skupiali się na Finlandii. Nagle trach! Portal Polskiego Związku Piłki Nożnej Łączy nas Piłka ogłosił w niedzielę, że "Lewy" nie będzie już kapitanem reprezentacji Polski! Taką decyzję podjął Michał Probierz. Selekcjoner przekazał opaskę Piotrowi Zielińskiemu, dla którego żadna to nowość, bo tę rolę pełnił już wiele razy.
Piotr Zieliński pełnił już wiele razy funkcję kapitana reprezentacji pod nieobecność Lewandowskiego.
Robert w mediach społecznościowych szybko oświadczył, że wobec zaistniałej sytuacji w ogóle rezygnuje z gry w reprezentacji, dopóki Probierz będzie jej selekcjonerem. Poniedziałkowa konferencja prasowa, już w Finlandii, z udziałem trenera oraz Zielińskiego, w sumie niewiele nowego nam wyjaśniła. W mediach pojawiło się za to mnóstwo różnych informacji, że między "Lewym" a Probierzem już od dawna nie było chemii, że piłkarz miał zastrzeżenia co do taktyki reprezentacji, że konflikt wisiał w powietrzu.
Wybitny, ale...
Wybaczcie, nie dam rady przywołać tutaj wszystkich medialnych wątków. Słucham tego zgiełku od ponad doby i zastanawiam się, dlaczego u licha sprawa opaski kapitańskiej staje się ważniejsza niż mecz z Finami, który w gruncie rzeczy może decydować o drugim miejscu w eliminacyjnej grupie i grze w barażach o amerykański mundial w 2026 roku?
Tak tak, usłyszę zaraz, że przecież chodzi o Lewandowskiego, wybitnego piłkarza, jednego z czołowych napastników świata. Pełna zgoda, na takich zawodników w polskich realiach czeka się dziesięciolecia. Nikt nigdy nie odbierze Lewemu zasług, jakie miał dla reprezentacji. Często to właśnie on swymi golami ratował skórę drużynie, kolejnym trenerom, był jedynym poważnym zagrożeniem dla naszych rywali. Ja z pewnością nie chcę niczego mu ujmować, co jednak nie oznacza, że na jego poczynania mam patrzeć pobłażliwie.
Kapitan ogłasza najpierw, że nie pomoże kolegom w meczach z Mołdawią (albo przynajmniej w tym z Finlandią), potem pojawia się niczym meteor na pożegnalnym spotkaniu Grosickiego, za chwilę znów wyjeżdża. Nie wiadomo tak do końca, czy jest zmęczony fizycznie, czy psychicznie (bo o takowym też wspominał), na ile próbuje ratować swój wizerunek w sytuacji, gdy mleko już się wylało... Sprawa jego nieobecności w czerwcowych meczach nie jest do końca jasna. Był zmęczony, czy nie - jako kapitan rozegrał całą sytuację źle, głównie wobec kolegów z drużyny.
PZPN: to decyzja Probierza
Według medialnych doniesień, to właśnie piłkarze mieli prosić Probierza o to, aby odebrał Lewandowskiemu opaskę kapitana. W oficjalnym komunikacie (opublikowanym w poniedziałek po godzinie 23) Polski Związek Piłki Nożnej temu zaprzecza, wyjaśnia, że była to wyłącznie decyzja samego selekcjonera.
Jakakolwiek wersja nie byłaby prawdziwa, trudno tak po ludzku, już nawet nie tylko po piłkarsku, oczekiwać, aby piłkarze skoczyli w ogień za kapitanem (dziś już byłym), który zostawił ich na placu boju przed ważną próbą.
Źle całą sytuację rozegrał także selekcjoner, gdyż z ogłoszeniem decyzji (chyba nieuchronnej) mógł poczekać choćby do zakończenia meczu z Finlandią. Fizycznie nie miało to większego znaczenia, bowiem Lewandowski i tak nie brał udział w zgrupowaniu, na boisko we wtorek nie wyjdzie. Efekt jest taki, że przed ważnym spotkaniem toczą się głównie dyskusje o opasce kapitańskiej, nie o tym, jak wyrwać punkty z trudnego terenu. Probierz sam sobie zafundował taką atmosferę.
Zgiełk i cyrk
Nie wiedzieć czemu panowie nie wyjaśnili sobie wątpliwości w piątek, kiedy "Lewy" pojawił się w Chorzowie, nie wiedzieć dlaczego zwyczajnie nie umówili się na spotkanie już po wyjeździe do Finlandii. W normalnych, szanujących się firmach, teamach, pracodawca i pracownik wyjaśniają sobie takie tematy na bieżąco, nie rozsyłają za pośrednictwem internetu oświadczeń do reszty załogi czy klientów. Nie robią zgiełku i cyrku, nie uprawiają dziecinady, jeśli ma im przyświecać ważny projekt. Na przykład zatytułowany jako "Awans do finałów Mistrzostw Świata".
Słychać głosy, że Lewandowski, ze względu na swoje zasługi, nie powinien tracić opaski kapitana w taki sposób, że o wszystkim dowiedział się od selekcjonera telefonicznie. Nawet, jeśli jest w tym trochę racji, to napastnik Barcelony w dużej mierze sam sprokurował zamieszanie. Miał nie pojawiać się na pożegnalnym meczu "Grosika", na zgrupowaniu, wpadł na chwilę, powiedział "cześć" i tłumaczył, że to niespodzianka, po czym odleciał do Hiszpanii.
Niczym Mister of America
Gdybym to ja znajdował się na miejscu Grosickiego, nie chciałbym takiego pożegnania od kolegi, z którym świętowałem największy sukces reprezentacji w XXI wieku (ćwierćfinał Euro 2016 za kadencji Adama Nawałki), a który teraz, w ważnym dla mnie dniu "zjawia się i znika" niczym "taki Mister of America". No nie, bądźmy poważni!
Robert jest dorosłym człowiekiem, piłkarzem z sukcesami, nie musi nikomu niczego już udowadniać. Jeśli miał uwagi, co do gry kadry, taktyki, mógł wszystko omówić z Probierzem w selekcjonerskim pokoju, z kolegami na odprawach, albo po prostu uczciwie powiedzieć "dziękuję, więcej nie dam rady pomóc, powodzenia". Nawet, jeśli chodzi tylko o reprezentacyjną scenę, to trzeba wiedzieć, kiedy z niej zejść. Niepokonanym. Kibice by to zrozumieli, ja w każdym razie na pewno.
Nikt nie jest cyborgiem
Nie kupuję tymczasem argumentów, że Robert był i jest sfrustrowany, bo w kadrze miał i ma innych, gorszych piłkarsko partnerów niż w wielkich klubach. Do diaska! To jest reprezentacja kraju, tu sobie pomagamy, wspieramy się. Bogatszy doświadczeniem mobilizuje innych, jest dla nich inspiracją, a jeśli nie może spełnić tej roli - nie męczy siebie, kibiców, kolegów i kolejnych selekcjonerów. Nikt nie jest w końcu cyborgiem, nawet jeśli w ciągu 17 lat przeszedł drogę ze Znicza Pruszków do wielkiej Barcelony.
- Nie każda gwiazda futbolu będzie mentorem dla młodszych, mimo, że wielu
będzie go podziwiało. Trudno powiedzieć, nie siedzę w środku, nie ma
mnie przy tej reprezentacji, ale być może trzeba sobie zadać pytanie,
czy Robert do takiej roli akurat się nadaje - pisałem już przed rokiem, po nieudanym dla Polski Euro 2024 w Niemczech.
Na to, nadal aktualne przecież pytanie, on sam musi przede wszystkim znaleźć odpowiedź.
POLECAM:
- Sąd nad Lewandowskim po Euro 2024. Chcę oglądać wojownika i lidera, nie celebrytę! (KOMENTARZ)
- Kto lepszy - Lewandowski czy Lato? Nie brnijmy w to! (KOMENTARZ)
- Portugalia - Polska 5:1. Po klęsce było selfie z Ronaldo (KOMENTARZ)
Na biało-czerwonym szlaku: Hymn Polski przed meczem z Portugalią w Lidze Narodów. Wideo Piotr Stańczak.
Komentarze
Prześlij komentarz