Ivan Hašek o marcowym meczu Czechy - Polska, starciach z Bońkiem i mundialu Italia 90
24 marca, na inaugurację eliminacji do piłkarskich Mistrzostw Europy 2024, Polska zmierzy się na wyjeździe z Czechami. - To będzie bardzo ważny pojedynek dla obu zespołów - podkreśla Ivan Hašek, były reprezentant Czechosłowacji, uczestnik mundialu w 1990 roku oraz były prezes Czeskomorawskiego Związku Piłki Nożnej.
Ivan Hašek (z prawej) przed laty z Josefem Masopustem, słynnym, dziś już nieżyjącym, reprezentantem i trenerem kadry Czechosłowacji. Foto prywatne
W grupie eliminacyjnej Polska zmierzy się także z Albanią, Mołdawią oraz Wyspami Owczymi. Do finałów Mistrzostw Europy zakwalifikują się dwie najlepsze ekipy. "Biało-czerwoni" rozpoczną batalię już pod wodzą nowego selekcjonera, utytułowanego Portugalczyka Fernando Santosa, który jeszcze w mundialu w Katarze prowadził drużynę narodową swojego kraju, a w przeszłości był między innymi opiekunem kadry Greków. Santos zastąpił na stanowisku Czesława Michniewicza.
Santos może dać Polsce nowe nadzieje
Ivan Hašek nawiązał do ostatniego występu Polaków w mistrzostwach globu w Katarze.
- Wielu kibiców może być niezadowolonych ze stylu gry drużyny, ale wyszła ona z grupy - to jest fakt. Zagrała w mundialu, zaś Czesi do niego się nie zakwalifikowali. To jest zasadnicza różnica. Mecz, który odbędzie się 24 marca w Pradze będzie miał duże znaczenie dla obu zespołów, bo to one będą liczyć się w grupie eliminacyjnej. Oczywiście w Czechach liczymy na to, że zaskoczymy Polskę, ale wiemy, że przeciwnik jest mocny - podkreśla były pomocnik reprezentacji Czechosłowacji w latach 1984-93 (w jej barwach rozegrał 54 mecze, strzelił pięć goli, jeden występ zaliczył w nowej kadrze Czech).
- Nie jest żadną tajemnicą, że posiadacie wielu dobrych zawodników, na co dzień występujących w silnych ligach zagranicznych. Gra pod wodzą uznanego szkoleniowca, jakim jest Fernando Santos, również będzie dla polskiej ekipy nowym doświadczeniem i na pewno powodem do mobilizacji. Myślę, że praca z takim cenionym trenerem będzie też impulsem do pracy dla kolejnych piłkarzy waszej reprezentacji, późniejszych następców Roberta Lewandowskiego - ocenia były selekcjoner Czechów.
Mój rozmówca dodał, że nowe pokolenie reprezentantów jego kraju nie jest tak silne, jak wcześniejsze generacje z lat 90 czy początku XXI wieku. W barażu o awans do mundialu w Katarze Czesi ulegli w ubiegłym roku Szwedom, którzy z kolei potem przegrali w Polsce 0:2. - Myślę, że naszym zawodnikom brakuje ogrania i doświadczenia w mocnych, zagranicznych ligach, w silnych klubach, w których przed laty grało wielu Czechów. Nasza krajowa liga dziś też nie należy do tych najmocniejszych w Europie. To na pewno jest problem. Musimy odbudowywać swoją pozycję - dodaje Ivan Hašek.
Nikt nie odda punktów za darmo
W połowie 2009 roku objął on ówczesną reprezentację Czech, jako selekcjoner zmierzył się między innymi z Polską, w Pradze jego zespół wygrał 2:0 (tymczasowym szkoleniowcem biało-czerwonych był wtedy Stefan Majewski). - Pamiętam tamto spotkanie, wygraliśmy zasłużenie, mieliśmy lepsze pokolenie zawodników ale cóż z tego, skoro ostatecznie i tak nie pojechaliśmy na mundial do Republiki Południowej Afryki. To, czy kwalifikujesz się do wielkiego turnieju ma bardzo duże znaczenie dla reprezentantów kraju, jeśli zagrają w takiej imprezie, ich wartość na rynku rośnie. Brak awansu przynosi odwrotny skutek - powiedział Hašek, który z prowadzenia reprezentacji Czech zrezygnował jesienią 2009 roku i potem przez kolejne dwa lata był prezesem tamtejszej federacji piłkarskiej.
POLECAM:
- Według mnie dziś Polska ma lepszych zawodników w reprezentacji kraju niż ci, którzy grali wtedy przeciwko nam. Dla waszej piłki nożnej problemem na pewno jest słabsza postawa w europejskich pucharach, brak regularnych występów w Lidze Mistrzów - dodaje były pomocnik Czechosłowacji.
Wracając do zbliżających się eliminacji do Mistrzostw Europy przestrzega przed lekceważeniem pozostałych przeciwników.
- Wszyscy dookoła mówią, że to słaba grupa, ale trzeba pamiętać o tym, że nikt z rywali nie odda drugiemu punktów za darmo, nie spodziewajmy się tego w tych czasach. Dziś wiele krajów zatrudnia szkoleniowców z zewnątrz, korzysta z nowinek technicznych, szkoleniowych, piłka nożna się rozwija. Jeśli ktoś uważa, że tego czy innego rywala pokona bez większego wysiłku, ten może się niemiło zaskoczyć - przyznaje.
Październik 2009, Generali Arena w Pradze. Polska przegrała wtedy z Czechami 0:2 w eliminacjach do mundialu w RPA, drużynę naszego rywala prowadził wówczas Ivan Hašek. Foto Piotr Stańczak
Wyniku mundialu z 1990 dotąd nie powtórzyli
Hašek przyznał, że ostatnie mistrzostwa świata w Katarze były dla niego jednymi z najlepszych w ostatnich latach. Jak dodał, wpływ na to mogła mieć sama pora rozgrywania mundialu. Odbył się w trakcie rozgrywek ligowych w większości krajów, więc piłkarze byli lepiej przygotowani do batalii niż na przykład w czerwcu. Mój rozmówca, który 6 września tego roku skończy 60 lat tylko raz wystąpił w mistrzostwach świata - w 1990 roku we Włoszech. Czechosłowacja dotarła wówczas do ćwierćfinału, w decydującym meczu przegrywając z Republiką Federalną Niemiec 0:1. Od tamtej pory tylko raz uczestniczyła w mundialu (w 2006 roku, ale wtedy odpadła w grupie). Znacznie lepiej radziła sobie w mistrzostwach Europy, częściej w nich występowała, zaś w 1996 roku wywalczyła wicemistrzostwo naszego kontynentu. Hašek wspomniał, że udział w mundialu w 1990 roku we Włoszech był najważniejszym wydarzeniem w jego piłkarskiej karierze i często wraca do niego pamięcią.
POLECAM:
- W czasie tamtego turnieju każdy z naszych piłkarzy osiągnął wysoką formę. Po tej porażce z Niemcami w ćwierćfinale czuliśmy niedosyt, że nasza przygoda z mundialem już się kończy. Od ponad trzydziestu lat Czesi nie powtórzyli tego wyniku, a w ogóle tylko raz jeszcze zakwalifikowali się do finałów. Wtedy to była wielka sprawa, szczególnie, że po upadku komunizmu zaczynał się okres przemian, tak u nas jak i w Polsce czy innych krajach dawnego bloku sowieckiego. Nowa reprezentacja z 1996 roku to już zespół nowego pokolenia zdolnych piłkarzy, dla których wicemistrzostwo Europy było początkiem dużych, międzynarodowych karier. Mowa o Karelu Poborskym, Radku Bejblu, Pavle Nedvedzie, byli też Petr Kouba, Patryk Berger, Vladimir Smicer i wielu innych - opowiada były szef czeskiego związku piłkarskiego.
Osobista pamiątka z 1990 roku. Producent gum do żucia Cin Cin wydał kolekcję zdjęć znanych piłkarzy przed mundialem we Włoszech. Na tej fotografii mój obecny rozmówca. Archiwum prywatne
Zacięte pojedynki z "Zibim"
Hašek wspominał Polaków, z którymi spotykał się w czasie kariery zawodniczej i później, z lat 80. z sentymentem wspomina Zbigniewa Bońka i nieżyjącego już Włodzimierza Smolarka. Z tym pierwszym zmierzył się w 1985 roku jako zawodnik Sparty Praga, kiedy jego zespół walczył z Juventusem Turyn w ćwierćfinale Pucharu Europy Mistrzów Klubowych (rozgrywki te zastąpiła później Liga Mistrzów). - W Pradze wygraliśmy 1:0, stoczyłem z Bońkiem wiele zaciętych pojedynków. W Turynie ulegliśmy 0:3. W przyszłości, kiedy się spotykaliśmy, często wracaliśmy pamięcią do tamtych spotkań, np. kiedy widzieliśmy się, jako prezesi krajowych związków piłkarskich na międzynarodowych kongresach - opowiada czeski rozmówca. W latach 90. jako zawodnik francuskiego Strasbourga grał razem z Tomaszem Frankowskim, późniejszym reprezentantem Polski.
Ostatnie lata Hašek spędził jako trener różnych klubów z Emiratów Arabskich, Kataru i Arabii Saudyjskiej, zaś w latach 2021-22 prowadził reprezentację Libanu, z którą nie zdołał awansować na mundial do Kataru. Obecnie czeka na propozycje pracy z innych krajów.
PIOTR STAŃCZAK
POLECAM:
Komentarze
Prześlij komentarz