Jesienią 1984 roku, w eliminacjach do mundialu w Meksyku piłkarska reprezentacja Polski niespodziewanie zremisowała w Mielcu z Albanią 2:2. Drugiego gola dla gości z Bałkanów zdobył wówczas Agustin Kola. - Dla nas każdy wyjazd i mecz z silną europejską drużyną był czymś szczególnym, żyliśmy za żelazną kurtyną, w komunistycznej rzeczywistości. Podziwiałem Polaków, że dążą do wolności a jako piłkarza bardzo ceniłem Zbigniewa Bońka. Tak się stało, że zagrałem przeciwko niemu - opowiada były albański piłkarz, który dziś zajmuje się szkoleniem młodzieży w Tiranie i prowadzi kadrę narodową dziewcząt do lat 17.
Jesienią tamtego roku podopieczni trenera Antoniego Piechniczka zainaugurowali eliminacje zwycięstwem nad Grecją 3:1 u siebie. W grupie mieliśmy jeszcze Belgów oraz Albanię. Wiadomo było, że o jedno, premiowane awansem miejsce Polska będzie bić się z "Czerwonymi diabłami", jak potocznie nazywano belgijską ekipę. W naszej drużynie nie było już Grzegorza Laty czy Andrzeja Szarmacha, a do głosu zaczęło dochodzić stopniowo młode pokolenie zdolnych piłkarzy jak Dariuszowie Dziekanowski i Wdowczyk, Jan Urban, Ryszard Tarasiewicz, Jan Furtok czy Krzysztof Warzycha. Trzon w zespole nadal stanowili medaliści mundialu z Hiszpanii z 1982 roku - Zbigniew Boniek, Włodzimierz Smolarek, Andrzej Buncol, Władysław Żmuda, Waldemar Matysik, czy bramkarz Józef Młynarczyk.
Oko w oko z Bońkiem!
Kibice nie spodziewali się, że 31 października na stadionie Stali Mielec Polska będzie przeżywała męczarnie z niżej notowanymi Albańczykami. Wprawdzie mecz zaczął się "planowo", bowiem w 23 minucie prowadzenie dał naszej drużynie Smolarek, ale z minuty na minutę do głosu zaczęli dochodzić ambitni i waleczni Albańczycy. W drugiej połowie, po golach Bedriego Omuriego oraz Agustina Koli niespodziewanie objęli prowadzenie 2:1! Uniknęliśmy katastrofy za sprawą Andrzeja Pałasza, który w 80 minucie doprowadził do wyrównania. Remis i tak był jednak dla Polski wynikiem poniżej oczekiwań, na piłkarzy Piechniczka posypała się lawina krytyki i stało się jasne, że droga do mundialu w Meksyku będzie bardzo wyboista. Nasza drużyna rok później wywalczyła awans, wyprzedzając Belgów w grupie, zaś w samym turnieju zakończyła swój udział w 1/8 finału.
Wtedy, 39 lat temu niedoceniani Albańczycy znaleźli się o krok od zwycięstwa. Tamten mecz w Mielcu dobrze pamięta wspomniany Agustin Kola (rocznik 1959), napastnik, strzelec drugiego gola, który zaliczył także asystę przy pierwszej bramce dla swojej reprezentacji.
- Żyliśmy w komunistycznym państwie, w izolacji międzynarodowej. To były bardzo ciężkie czasy dla naszego kraju. Jeśli więc mieliśmy okazję rywalizować na boiskach z innymi zespołami z Europy, to już było dla nas niesłychanie ważne. Polska zaliczała się do silnych drużyn. Śledziłem karierę Zbigniewa Bońka w Juventusie Turyn, wielkiej piłkarskiej gwiazdy, byłem pod wrażeniem jego gry, oglądałem go na ekranie telewizora. Wtedy miałem szansę wystąpić przeciwko niemu, to było niesamowite uczucie dla mnie i kolegów z reprezentacji - wspomina Kola.
Albańskie marzenia w czasach komunizmu
Mój rozmówca podkreśla, że dla jego pokolenia piłkarzy każda wizyta na innym europejskim stadionie, w danym mieście, to było coś, co zapamiętali na długo. Nawet łyk coca-coli! Takie były skutki izolacji kraju, w jaką wprowadziły Albanię ówczesnej jej komunistyczne, dyktatorskie władze. - Wiedzieliśmy, że Polska, choć należała do bloku państw wschodnich, wtedy dzielnie walczyła o to, aby obalić komunizm w swoim kraju, społeczeństwo pragnęło wolności, za to podziwialiśmy Polaków - opowiada były reprezentant Albanii.
Futbol był zawodników z tego kraju oknem na świat. Agustin stał się jednym z czołowych piłkarzy Albanii w tamtym czasie, dodatkowo był wszechstronny pod względem sportowym, gdyż w młodości występował jako akrobata w cyrku, świetnie pływał. Dopiero później zawodnik pochodzący z Tirany postawił na piłkę nożną. Grę w reprezentacji narodowej zaczął w 1980 roku. Cztery lata później wraz z kolegami pokazał, że potrafią napsuć krwi wyżej notowanym ekipom, choć do każdego meczu podchodzili z pokorą, czasem skupiając się tylko na tym, aby nie przegrać wysoko.
- Remis z Polską na jej terenie to był dla nas wynik marzenie. Wiedzieliśmy, że nie należymy do faworytów, tym bardziej, że wcześniej w pierwszym meczu przegraliśmy na wyjeździe z Belgią (1:3 - przyp. autora). Kilka tygodni po spotkaniu z Polakami, na własnym stadionie zwyciężyliśmy Belgów 2:0! To wszystko było jak sen. Mieliśmy jedną z najsilniejszych reprezentacji Albanii w historii futbolu w tym kraju - wspomina Kola.
W rewanżowym spotkaniu, wiosną 1985 roku Albańczycy przegrali z Polską 0:1 u siebie po golu Zbigniewa Bońka. - Pamiętam, że przyleciał na ten mecz prywatnym samolotem, bo dzień wcześniej z drużyną Juventusu walczył w finale Pucharu Europy przeciwko angielskiemu Liverpoolowi. To był wielki piłkarz, wzór do naśladowania - dodaje Agustin Kola. Mój albański rozmówca do dziś pamięta mecze przeciwko "Zibiemu" i Polakom. W Mielcu strzelił swojego jedynego gola w reprezentacyjnej karierze, w narodowych barwach rozegrał w sumie 22 mecze. Ostatni zaliczył w 1994 roku.
Przez kilka lat nie mógł jednak występować w kadrze narodowej. Jego kuzyn, w poszukiwaniu lepszego życia postanowił uciec z komunistycznej Albanii do Ameryki. Cała rodzina stała się wrogiem ówczesnej władzy, Agustin dostał zakaz występów w reprezentacji narodowej. Trenował ciężko indywidualnie, aby na początku lat 90. powrócić do profesjonalnego futbolu i zarazem reprezentacji. Dzięki swojej silnej woli nie zakończył kariery, dostał pozwolenie na to, aby jeszcze zagrać w drużynie narodowej.
Agustin Kola (w środku) z reprezentacją Albanii juniorek do lat 17.
Foto fshf.org (strona
internetowa Albańskiej Federacji Piłki Nożnej).
Historyczny 2016 rok
Na przełomie lat reprezentacja Albanii zmieniała się, aż osiągnęła historyczny jak dotąd sukces, awansując do finałów Mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku (Polacy dotarli wtedy do ćwierćfinału). - Ówcześni piłkarze naszej drużyny występowali w mocnych ligach zagranicznych, np. włoskiej Serie A czy niemieckiej Bundeslidze lub w Szwajcarii. Oni mieli większe doświadczenie międzynarodowe, dzisiejsza reprezentacja Albanii to zespół młody, ambitny, znajdujący się na tak zwanym dorobku - tłumaczy były kadrowicz z tego kraju.
W eliminacjach do Euro 2024 Polska ponownie zagra z Albanią (27 marca w Warszawie, 10 września na wyjeździe). Jak Kola ocenia szanse swojej reprezentacji w starciach z biało-czerwonymi oraz Czechami, bo te ekipy są faworytami grupy.
- Przede wszystkim obecni piłkarze reprezentacji Albanii grają w zupełnie innych czasach i rzeczywistości niż moje pokolenie. Dla nas marzeniem był w ogóle wyjazd zagranicę i spacer po ulicy jakiegoś europejskiego miasta, nie tylko sama gra w piłkę. Obecni kadrowicze występują w ligach zagranicznych, dla nich to jest coś normalnego, mają inną mentalność. Polska to silny zespół, może nie ze ścisłej europejskiej czołówki, ale jednak solidny. Aby go ograć, nasza reprezentacja musi wyjść na boisko z mocnym nastawieniem na zwycięstwo, być dobrze przygotowana pod względem mentalnym - ocenia Kola.
Były napastnik reprezentacji Albanii ocenia, że mocna i zgrana jest także ekipa Czech, według niego różnice w poziomie między Polską i Czechami są niewielkie, choć obecnie nieco wyżej ocenia szanse Polaków. W grupie eliminacyjnej są jeszcze niżej notowane zespoły Mołdawii oraz Wysp Owczych. Do finałów turnieju w 2024 roku w Niemczech awansują dwie najlepsze drużyny.
Kola w swojej piłkarskiej karierze najdłużej występował w SK Tirana, jego jedynym klubem zagranicznym było greckie Egaleo. Potem zajął się pracą trenerską, do dziś szkoli dzieci i młodzież w różnym wieku. Spod jego ręki wyszli znani później zawodnicy albańscy, tacy jak Ansi Agolli czy Ervin Bulku. Obecie mój rozmówca szkoli reprezentację Albanii juniorek do lat 17, pracuje także w akademii piłkarskiej klubu KF Tirana.
PIOTR STAŃCZAK
W takim stylu piłkarski weteran Agustin Kola wykonuje rzuty karne!
Skrót meczu Polska - Albania (2:2) w październiku 1984 roku na stadionie w Mielcu.
POLECAM:
Komentarze
Prześlij komentarz