Ukraina - Polska 1:3. Jerzy Engel wspomina: to był zespół twardych charakterów!

PIŁKA NOŻNA. Dokładnie 25 lat temu, 2 września 2000 roku reprezentacja Polski odniosła pierwsze zwycięstwo pod wodzą selekcjonera Jerzego Engela. Biało-Czerwoni pokonali w Kijowie silną Ukrainę 3:1, w inauguracyjnym spotkaniu eliminacji do mundialu w Korei Południowej i Japonii. To właśnie wtedy nasza drużyna otworzyła sobie drogę do finałów mistrzostw. Awans świętowała dokładnie rok później. 
Jerzy Engel wspomina mecz z Ukrainą 2 września 2000 roku. Foto Jerzy Engel. Futbol na Tak. 
 
To zwycięstwo przyszło w najlepszym możliwym momencie, w dodatku było bardzo pozytywnym zaskoczeniem dla wielu kibiców! Faworytami byli Ukraińcy, którzy mieli w swoim szeregach takie gwiazdy jak Andrij Szewczenko czy Siergiej Rebrow, ponadto plejadę mocnych graczy z Dynama Kijów czy Szachtara Donieck, klubów liczących się wtedy w Europie. 
 
Nasza reprezentacja znajdowała się tymczasem w przebudowie i borykała z wieloma problemami, największym był brak skuteczności, o którym więcej pisałem już tutaj: 661 minut Polski bez gola! Od Hajty do Kryszałowicza i "Cztery pokoje" w tle

Olisadebe błysnął po raz pierwszy 

Do czasu meczu w Kijowie Polacy przegrali trzy mecze towarzyskie (z Hiszpanią 0:3, Francją 0:1 i Holandią 1:3) i tyle samo zremisowali (z Węgrami i Finlandią 0:0, Rumunią 1:1). Kapitalne wejście do drużyny zanotował Nigeryjczyk Emmanuel Olisadebe, wtedy as warszawskiej Polonii. Ówczesny selekcjoner Jerzy Engel zabiegał o to, aby nadać mu polskie obywatelstwo, ponieważ widział go w ataku reprezentacji! Jak na tamte czasy był to bardzo nowatorski pomysł, który miał zresztą wielu przeciwników i sceptyków. Pierwszy czarnoskóry piłkarz w reprezentacji Polski odwdzięczył się najlepiej jak mógł, z miejsca stając się ulubieńcem kibiców. 
 
Olisadebe w Kijowie zdobył dwie bramki, z czego pierwszą, dającą Polsce prowadzenie już w 3 minucie. Także wtedy, w stolicy Ukrainy, snajperskim kunsztem błysnął Radosław Kałużny, jeden z naszych najskuteczniejszych piłkarzy w latach 2000-01. Niedosyt odczuwał tylko Andrzej Juskowiak. Były król strzelców turnieju olimpijskiego z 1992 roku na stadionie Dynama nie wykorzystał rzutu karnego i zarazem szansy na czwartą bramkę Polaków w tym spotkaniu! 

Jerzy Engel wspomina mecz Ukraina - Polska  

O meczu Ukraina - Polska rozmawiałem z Jerzym Engelem, ówczesnym selekcjonerem naszej reprezentacji. 
 
Nie byłoby awansu Polski do finałów MŚ 2002, gdyby nie Emmanuel Olisadebe. Pan znał go dobrze zanim zadebiutował w naszej kadrze i w ogóle dostał obywatelstwo. Nigeryjczyk z pochodzenia właściwie z marszu stał się ulubieńcem kibiców i strzelał gole jak na zawołanie? 
Jerzy Engel: - Emmanuel Olisadebe znakomicie uzupełnił nasz zespół i dodał to czego nam brakowało, czyli szybkość w formacji ataku. Z pewnością bez niego byłoby nam trudniej ale cieszę się, że spełnił moje oczekiwania i pomógł nam w awansie do finałów mistrzostw świata. Zdobył też
bramkę w finałach co tylko potwierdza, że był bardzo skutecznym napastnikiem. 
Zanim przyszedł mecz z Ukrainą, mieliśmy za sobą serię mało udanych meczów towarzyskich, gole dopiero w drugiej połowie 2000 roku zaczęli strzelać Paweł Kryszałowicz i wspomniany Emsi. Co było kluczem do tego, że po tak przeciętnym okresie, wygraliśmy spotkanie w jaskini lwa, w Kijowie? 
- Kluczem do zwycięstwa była znakomita gra całego, zespołu, determinacja w walce o zwycięstwo i dyscyplina taktyczna. Dwie bramki Olisadebe i znakomita bramka Radosława Kałużnego, były po akcjach przygotowywanych już wcześniej. Zespół był dobrze przygotowany do tego meczu a do historii przeszła znakomita obrona Tomasza Kłosa, który zaasekurował Jurka Dudka i piłkarskimi nożycami wybił piłkę z bramki!  
Spróbujmy więc odtworzyć sobie mecz, choć to już 25 lat... Kluczowy na pewno był kapitalny początek. Taka była taktyka - zaskoczyć Ukrainę w pierwszych minutach, pokazać, że gramy bez respektu, choć na papierze to nie my byliśmy przecież faworytami? 
- Tak, zdecydowaliśmy się na atak od pierwszej minuty. Wiedzieliśmy, co potwierdziły badania, że piłkarze przyjechali świetnie przygotowani motorycznie i mogliśmy się zdecydować na taki wariant gry. Wszystko sprawdziło się znakomicie, a wynik mógł być jeszcze wyższy gdyby rzut karny po faulu na Olisadebe wykorzystał Andrzej Juskowiak.  
Reprezentacja pod Pana wodzą miała wyćwiczone pewne schematy gry, pamiętam Radka Kałużnego, który strzelał ważne gole (w tym i jednego w Kijowie), wbiegał w pole karne rywali, często był egzekutorem, można powiedzieć, że to był jego najlepszy czas w ogóle w kadrze. "Tata" był walecznym piłkarzem, ale  drugiej strony też z niełatwym charakterem. 
- W tamtej reprezentacji większość piłkarzy miała twarde charaktery, tak byli dobierani i selekcjonowani. Radosław Kałużny prócz wielkiej waleczności miał zdolność łatwego dochodzenia do sytuacji bramkowych. Dlatego przygotowywaliśmy dla niego sposób przygotowania akcji, która dawała czas na wejście z drugiej linii, którą w tym momencie asekurował Piotr Świerczewski. Ten manewr dał nam wiele bramek w eliminacjach a Kałużny stał się jednym z najskuteczniejszych piłkarzy tamtej drużyny. 
Czy spotkanie z Ukrainą było przełomowe dla losów eliminacji, choć przecież dopiero pierwsze z dziesięciu? Pozwoliło drużynie uwierzyć w swoje umiejętności. Ja to właśnie tak widzę, ale proszę opowiedzieć o samej atmosferze po tym meczu. 
- Pierwszy pojedynek w eliminacjach jest bardzo ważny dla drużyny. Przez wiele miesięcy zmienialiśmy system gry zespołu i dopracowaliśmy elementy gry. Wszyscy wiedzieli, że musimy być gotowi na początek września i rozpocząć eliminacje od zdobyczy punktowej. Wyszło dokładnie tak, jak przewidywaliśmy, chociaż w futbolu nigdy do końca niczego nie można być pewnym. Tych znakomitych meczów było więcej prócz tego w Kijowie, na przykład późniejsze spotkania w Cardiff, w Oslo czy w Polsce z Norwegią. To nie przypadek, że ta drużyna rozegrała serię 13 meczów bez porażki i ten rekord do dziś nie jest pobity. 
Jak pan wspomina samą ukraińską ekipę z Andrijem Szewczenką czy Siergiejem Rebrowem na czele? W jaki sposób ją rozpracowaliście, co było kluczowe z naszego punktu widzenia, aby zneutralizować ich atuty, w dodatku na wyjeździe? 
- Każdego przeciwnika znakomicie rozpracowywał Edward Klejndinst i robił to znakomicie. Dlatego jemu należą się słowa gratulacji za tamtą pracę. Szewczenko nie był łatwy do utrzymania i strzelił swoją bramkę, ale nasza skuteczność w tamtym meczu była znakomita i zwyciężyliśmy zasłużenie, grając przy tym jeden z najlepszych meczów w historii naszej reprezentacji. 
 
Skrót meczu Ukraina - Polska 2 września 2000 roku. 
 
 
 
Trudno może po takim meczu doszukiwać się jakiś negatywów, ale szkoda, że tak potoczyła się kariera Andrzeja Juskowiaka. Z pańskiego punktu widzenia czego mu brakowało? Skuteczności, szczęścia, optymalnej formy, może po niewykorzystanym rzucie karnym w Kijowie stracił pewność siebie? 
- Andrzej Juskowiak był znakomitym piłkarzem i bardzo pasował do naszej ekipy, ale
brakowało mu tej odrobiny szczęścia, jaką musi mieć napastnik. Zatrzymał się na 13 strzelonych golach w kadrze i nie mógł tego przełamać, dlatego w ekipie pozostali ci napastnicy, którzy dawali drużynie bramki. Trójka Olisadebe, Kryszałowicz, Żewłakow zaliczyła po jednym, celnym trafieniu w finałach Mistrzostw Świata w 2002 roku. 
Dziękuję za rozmowę. 

Protokół meczowy - 2 września 2000 roku, Kijów 

UKRAINA - POLSKA 1:3 (1:2) 
Bramki: 0:1 Emmanuel Olisadebe 3 min., 1:1 Andrij Szewczenko 12, 1:2 Olisadebe 32, 1:3 Radosław Kałużny 55. 
UKRAINA: Kermożenko - Łużnyj, Waszczuk, Hołowko, Dmitrulin - Popow (73. Kosowski), Husin, Rebrow, Tymoszczuk (46. Zubow) - Worobiej (62. Jaszkin), Szewczenko. Trener Walery Łobanowski.
POLSKA:  Dudek - Kłos (85. Hajto), Zieliński, Wałdoch, Michał Żewłakow - Iwan, Kałużny, P. Świerczewski, Koźmiński (89. Krzynówek) - Juskowiak (68. Gilewicz), Olisadebe. Trener Jerzy Engel. 
Żółte kartki: Kałużny, Kłos. Sędzia główny: Jose Maria Garcia Aranda (Hiszpania). Widzów: 42 tysiące. 

Wyniki Polaków w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2002 

  1. Ukraina - POLSKA 1:3 (1:2). Bramki dla Polski: Emmanuel Olisadebe w 3 i 32 minucie, Radosław Kałużny 55. 
  2. POLSKA - Białoruś 3:1 (1:1). Kałużny 24, 63, 74.  
  3. POLSKA - Walia 0:0.  
  4. Norwegia - POLSKA 2:3 (0:2). Olisadebe 23 i 30, Bartosz Karwan 81. 
  5. POLSKA - Armenia 4:0 (2:0). Michał Żewłakow 13 z karnego, Olisadebe 42, Marcin Żewłakow 80, Karwan 88. 
  6. Walia - POLSKA 1:2 (1:1). Olisadebe 32, Paweł Kryszałowicz 72. 
  7. Armenia - POLSKA 1:1 (1:1). Kałużny 4.  
  8. POLSKA - Norwegia 3:0 (1:0). Kryszałowicz 45, Olisadebe 77, Marcin Żewłakow 88. 
  9. Białoruś - POLSKA 4:1 (1:0). Marcin Żewłakow 77.  
  10. POLSKA - Ukraina 1:1 (1:0). Olisadebe 32. 
Źródło danych: Łączy nas Piłka i www.hppn.pl oraz materiały własne. 

Awans po 16 latach! 

Polacy jako pierwsza drużyna z Europy zapewniła sobie awans do finałów mundialu, dokonała tego po zwycięstwie nad Norwegią u siebie. Warto dodać, że nasza reprezentacja zakwalifikowała się wówczas do mistrzostw świata po raz pierwszy od 16 lat (poprzednio grała w Meksyku w 1986 roku)! 
 
Niestety, sam występ na koreańskiej imprezie nie był już udany. Podopieczni Engela ulegli najpierw Korei Południowej 0:2, w drugim meczu dostali baty z Portugalią (0:4), dopiero w ostatnim, grupowym pojedynku "o honor" zwyciężyli Stany Zjednoczone 3:1. Po tym turnieju selekcjoner pożegnał się ze stanowiskiem, na którym wkrótce zastąpił go Zbigniew Boniek.  
 
POLECAM: 
 
Radość kibiców po bramkach w meczu Polska - Ukraina 7 czerwca 2024 na PGE Narodowym. Wideo Piotr Stańczak. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Włodzimierz Lubański o swej kontuzji i Royu McFarlandzie: nie zaatakował mnie złośliwie