Holandia - Polska 1:1. Panowie, do odważnych świat należy! (KOMENTARZ)
PIŁKA NOŻNA. Na początek sypnę frazesami - futbol jest nieprzewidywalny i właśnie za to go kochamy! Jeszcze około 70 minuty meczu Holandia - Polska zdawałem się być pogodzony z losem i wynikiem, czyli porażką w Rotterdamie. Jeszcze wtedy gospodarze prowadzili 1:0. Polacy wyrwali jednak punkt, który może mieć dużo większe znaczenie niż skromne oczko więcej w tabeli!
Matty Cash zdobył dotąd dwie bramki dla reprezentacji Polski - obie w Rotterdamie! Foto Piotr Stańczak.
Kiedy Jan Urban przejmował w środku lata reprezentację Polski, podświadomie liczyłem na to, że drużyna odzyska wiarę w to, co robi, że wróci blask, to, co wreszcie ucieszy kibiców. Nie ma bowiem prawdziwej kadry, jeśli fani nie utożsamiają się z nią, kiedy jej występy nie budzą dreszczyku emocji.
Musieliśmy swoje wycierpieć
Nie ma kadry, gdy piłkarze przyjeżdżają tylko "odhaczyć" kolejne mecze, ale nie łączy ich ta mityczna chemia. Tak zwany team spirit, duch zespołu tworzy się wtedy, gdy są wyniki.
Jeśli ich nie ma, pojawiają się tylko wzajemne pretensje, żale i różne "głodne kawałki" lub też nikomu niepotrzebne przepychanki o kapitańską opaskę...
Kiedy reprezentacja Polski gra z wyżej notowanym rywalem, jeśli chce uzyskać korzystny wynik (a remis w Holandii nim jest), musi swoje wycierpieć, wyszarpać i być do bólu skutecznym. Nie prezentujemy takiego poziomu technicznego, który pozwoliłby na boisku europejskiego i światowego potentata toczyć równorzędną walkę, narzucać mu swój styl gry. Wtedy liczy się element zaskoczenia, błysku, charakteru. Czasem będzie to jedna akcja, kapitalny strzał, jak w przypadku Matty'ego Casha (notabene zdobył swoją drugą bramkę dla reprezentacji, ponownie w Rotterdamie!).
Zobaczyć miny Holendrów - bezcenne
Sam w trakcie meczu złapałem się na tym, że około 70 minuty, niejako pogodzony z losem i wynikiem, zacząłem walczyć z wieczornym, nadchodzącym już snem.
Dziękuję wam Panowie, że mnie obudziliście, pokazaliście, iż do odważnych świat należy. Niby kolejne wyświechtane powiedzenie, ale jakże odzwierciedla postawę Polski na De Kuip w Rotterdamie.
Zobaczyć po końcowym gwizdku miny holenderskich piłkarzy, ich selekcjonera Ronalda Koemana i wreszcie kibiców Oranje - bezcenne! Jeszcze godzinę wcześniej byli wyluzowani, pewni siebie, przekonani, że już nie stanie im się żadna krzywda. Bezcennym jest udzielić takiej lekcji piłkarskim tuzom.
Biało-Czerwoni muszą przekonać nie tylko siebie, swoich kibiców, ale też rywali, że szacunek im się należy, ale tylko wtedy, jeśli sami sobie na niego zapracują i wyłącznie na boisku. Nie wtedy, gdy pobiegną za Cristiano Ronaldo, aby po wyjściu z szatni zrobić sobie z nim selfie, nie wtedy, kiedy będą wykonywać cieszynki po golach strzelonych słabiutkiej Malcie.
Jeśli chcecie, aby wielcy piłkarskiego świata was szanowali, musicie ich postraszyć. Tak, jak ekipę Koemana w Rotterdamie.
Mit założycielski Urbana?
Chciałbym wierzyć, że Jan Urban będzie kolejnym w historii selekcjonerem, który doczeka się tak zwanego "mitu założycielskiego". Tak nazywa się mecze przełomowe, zwycięskie (lub zwycięskie remisy), które zmieniały oblicza reprezentacji i pchały ją do przodu. Za mitem muszą jednak iść fakty, czyli wygrane. Trudno sobie wyobrazić inny wynik w niedzielę, niż zwycięstwo nad Finlandią w Chorzowie.
Wybieram się osobiście do odnowionego "kotła czarownic", chcę zobaczyć zespół pewny i zwycięski, przekonany o swojej sile.
Nie taki, który jest pogodzony z losem, że bezpośredni awans do amerykańskiego mundialu wywalczy Holandia, a my już nastawiajmy się na grę w barażu. Sprawa jest otwarta, trzeba walczyć.
Jan Urban przyznał w pomeczowym wywiadzie, że o remisie w Rotterdamie należy już szybko zapomnieć, bo w niedzielę czeka nas inny pojedynek. W Chorzowie to Polacy będą musieli kreować grę, wywierać presję na rywala. Fakt, że nie można w nieskończoność żyć remisem w Holandii to jedno, ale nikt równocześnie nie zaprzeczy, że takiego wyniku jednak bardzo potrzebowaliśmy. Piłkarze, kibice i każdy, komu Biało-Czerwone barwy są bliskie sercu.
POLECAM:
- Ukraina - Polska 1:3. Jerzy Engel wspomina: to był zespół twardych charakterów!
- 661 minut Polski bez gola! Od Hajty do Kryszałowicza i "Cztery pokoje" w tle
- Obrona Częstochowy i "Książę Paryża"! 30 lat po meczu Francja - Polska
Na biało-czerwonym szlaku: mecz Polska - Litwa 1:0. Wideo Piotr Stańczak.
Komentarze
Prześlij komentarz