Przejdź do głównej zawartości

Polska w finałach Euro 2024! Opuściliście drogę cierniową, teraz nie przynieście wstydu

PIŁKA NOŻNA. Reprezentacja Polski awansowała do finałów Mistrzostw Europy 2024 i powalczy w czerwcu na niemieckich boiskach z Holandią, Austrią oraz Francją. Droga biało-czerwonych na tę imprezę była bardzo wyboista, już na jej finiszu można było dostać palpitacji serca! 
Polscy piłkarze, wraz z kibicami, świętują zwycięstwo nad Walią po rzutach karnych i awans do finałów Euro 2024. Fot. Kadr z transmisji w TVP Sport. 
 
Kto jak kto, ale piłkarska reprezentacja Polski potrafi swojemu kibicowi zafundować niezłą huśtawkę nastrojów. Dokładnie rok temu zaczynała grupowe eliminacje do Euro. Warto pamiętać w jakim stylu, choć po takim meczu i zwycięstwie w rzutach karnych z Walią w Cardiff raczej nie w głowie nam te wspomnienia. Jeśli jednak ktoś dwanaście miesięcy temu powiedziałby mi, po porażce z Czechami 1:3 w Pradze, gdzie szybko straciliśmy dwa gole, że nasza walka o finały obierze taki scenariusz, to nie uwierzyłbym. 

Degrengolada Anno Domini 2023

Klapa w spotkaniu z naszymi południowymi sąsiadami była tylko początkiem degrengolady ówczesnej reprezentacji, którą prowadził sędziwy Portugalczyk Fernando Santos. Mieliśmy z obowiązku wywalczyć awans z tak zwanej "grupy śmiechu", w najgorszym razie z drugiego miejsca, a tymczasem trzeba było drżeć o awans w barażach. To, że dziś świętujemy promocję do finałów Euro, nie znaczy, że w niepamięć trzeba puścić sławetne potyczki przeciwko Albanii czy Mołdawii, czy nawet Czechom, którzy lata swojej świetności mają jednak na razie za sobą. 

Jesienią Santosa zastąpił Michał Probierz i to, co udało mu się z reprezentacją uratować, to właśnie możliwość gry w barażach. One były dla biało-czerwonych naprawdę ostatnią deską ratunku. Kiedy więc nasi szykowali się do decydujących, marcowych pojedynków, ja miałem jeszcze świeżo w pamięci fatalny 2023 rok, nawet jeszcze sięgając dalej - mundial w Katarze. Tam, choć wyszliśmy z grupy, zaprezentowaliśmy fatalny styl - bojaźliwy, defensywny, asekurancki i małe pocieszenie, że porażki ponieśliśmy akurat w spotkaniach z dwoma najlepszymi zespołami turnieju (Argentyną i Francją). 

Dno było blisko

Na przełomie nieco ponad roku kadrę objął trzeci selekcjoner z kolei, co też jest pewnym ewenementem w dziejach naszej reprezentacji. Do tego doszła fatalna atmosfera, wzajemne pretensje Roberta Lewandowskiego do młodszych kolegów (i vice versa). Jeszcze trochę i naprawdę sięgnęlibyśmy dna, dziwiąc się przy tym, jak to możliwe, skoro indywidualnie mamy dobrych piłkarzy, występujących w silnych ligach i znanych klubach... 

Te rozważania, chociaż na chwilę, przerwał pod koniec marca Michał Probierz ze swoimi wybrankami. W półfinale barażu Polska pokonała Estonię 5:1 na PGE Narodowym, rywal okazał się słabszy niż nawet mogliśmy się spodziewać, ale czasu na analizowanie tego meczu prawie nie było. Wtedy charakter pokazał Wojciech Szczęsny. Nasz bramkarz niemiłosiernie wkurzył się po stracie gola przy stanie 5:0, jego ta wygrana szczerze nie ucieszyła, bo bramka Estończyków okazała się łyżką dziegciu w beczce miodu. Wojtek wiedział, że zagrać na "zero z tyłu" przeciwko takiemu rywalowi, to obowiązek. 

Wojna nerwów w Cardiff

Wiadomo było, że mecz w finale barażu przeciwko Walii w Cardiff będzie już całkiem innym pojedynkiem. Raz, że inny przeciwnik, dwa, że przyszło walczyć na wyjeździe. Mimo, że biało-czerwonych dzielnie i głośno wspierało we wtorek około półtora tysiąca kibiców, to jednak sympatyków gospodarzy było ponad 30 tysięcy. Naprawdę, wytrzymać presję w takim pojedynku, przeciwko rywalowi z Wysp Brytyjskich, jest sztuką. 
 
Mecz w Cardiff trzymał w napięciu przez 120 minut, oba zespoły miały swoje sytuacje, to był taki pojedynek do pierwszej bramki. Kto trafiłby do siatki, ten zapewniłby sobie awans. Ponieważ nikt tego nie dokonał, trzeba było przeżywać emocje w rzutach karnych. One, wiadomo, są loterią i tu wynik konfrontacji nie sposób przewidzieć. Długo przeżywaliśmy wojnę nerwów, mimo, że nasi reprezentanci pewnie egzekwowali swoje "jedenastki". Na koniec to Wojciech Szczęsny doprowadził do płaczu Walijczyków, na ich terenie, w ich świątyni. Taka jest piłka! 

Dla nas nie ma już "grup śmiechu"

Najważniejszy wniosek jest taki, że jedziemy na Euro. Nieobecność reprezentacji na tej imprezie byłaby stratą dla polskiej piłki, wizerunkową, finansową, można by jeszcze długo wyliczać. Nasze miejsce jest w tym właśnie gronie, szkoda jedynie, że dołączyliśmy do niego po tak wyboistej, cierniowej wędrówce, w czasie której zbieraliśmy cięgi od Mołdawii, Albanii i słabszych niż zwykle Czechów. 
 
Może i to nas czegoś na przyszłość nauczy, żeby nie określać już żadnych eliminacyjnych rywali jako grupy śmiechu. Każdego trzeba pokonać na boisku, jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało i bez względu na to, czy na ławce trenerskiej zasiada Polak czy np. Portugalczyk. To jest obowiązek tej grupy piłkarzy, dobrze opłacanych, którym w kadrze też niczego nie brakuje. Oni nie muszą martwić się o stroje, dresy i sprzęt, jak ich starsi koledzy 30 lat temu...

Dość pierniczenia i kalkulacji

Przed nami finały Euro, w grupie zmierzymy się kolejno z Holandią, Austrią i wreszcie wicemistrzami świata - Francją. Już za niespełna trzy miesiące zagramy na niemieckich boiskach, zapewne przy licznym wsparciu naszych kibiców. Pamiętamy, jakie świetne opinie fani biało-czerwonych zebrali po mundialu w 2006 roku w tym kraju! 
 
Nie pokuszę się teraz, na gorąco po zwycięstwie w Cardiff, o ocenę naszych szans w finałach Mistrzostw Europy. Trzeba po prostu wyjść na boisko i bez kompleksów pokazać dobry futbol, najlepszy na jaki będzie nas stać. Nie kalkulować, czy jeśli np. zremisujemy pierwszy mecz a drugi wygramy, to już wychodzimy z grupy. Dość tego pierniczenia! Turnieje mistrzowskie w XXI wieku aż nadto nauczyły nas pod tym względem rozumu (w przynajmniej powinny). W Niemczech nie będzie czasu na asekuranctwo, bojaźliwość, nie chcę też żadnych "zwycięskich porażek" jak ta z Argentyną w Katarze. 

Panowie reprezentanci - opuściliście drogę cierniową, to teraz nie przynieście wstydu na autostradzie! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zagrają dla Ryszarda Stańka! Na boisku Wichra Wilchwy odbędzie się impreza charytatywna

PIŁKA NOŻNA. W sobotę 13 lipca w Wilchwach w Wodzisławiu Śląskim odbędzie się Piknik Rodzinny dla Ryszarda Stańka. W planach są turnieje dzieci oraz dorosłych, podsumowaniem imprezy ma być natomiast starcie oldbojów miejscowego Wichra oraz Odry Wodzisław! Dochód zostanie przeznaczony na leczenie byłego reprezentanta Polski i srebrnego medalisty olimpijskiego. 

Euro 2024. Pierwszy trener Kacpra Urbańskiego zapewnia: jeszcze będzie o nim głośno! (WIDEO)

PIŁKA NOŻNA. Przed nami finały Mistrzostw Europy 2024 w Niemczech. W kadrze reprezentacji Polski znalazł się niespełna 20-letni Kacper Urbański, wychowanek Lechii Gdańsk, obecnie zawodnik włoskiego klubu FC Bologna. Młodego piłkarza wspomina jego pierwszy trener - Grzegorz Grzegorczyk z Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk. 

Ryszard Staniek ciężko chory! Medalista olimpijski z Barcelony potrzebuje pomocy

PIŁKA NOŻNA. Ryszard Staniek, były piłkarz reprezentacji Polski oraz m.in. Górnika Zabrze i Legii Warszawa, uczestnik Ligi Mistrzów, jest ciężko chory. Ruszyła zbiórka pieniędzy na jego leczenie, rehabilitację oraz zakup samochodu. Liczy się każda złotówka!